piątek, 14 listopada 2008

Gra w "Chińczyka"


Pamiętam jak w dzieciństwie (zresztą trochę później też) będąc u swojej Babci grałam w chińczyka. Gra była bardzo zacięta bo… na pieniądze. Moja Babcia i jej sąsiadki zwykle wieczorem zasiadały do gry. Na środku planszy każda kładła po 10, 20 lub 50 gr. 1 zł to w tych czasach była pełna rozpusta. Kto wygrał zbierał pulę. Jak przyjeżdżałam chętnie dołączałam się do gry. Plansza do gry była tak wytarta, że ledwo było widać pola do gry. Sprawiłam dużą radość Babci i jej sąsiadkom, kiedy któregoś razu przywiozłam nową planszę. Z tamtych czasów zachowały się pionki i kostka. Nie tandetne plastikowe, które możemy obecnie kupić w sklepie. Ładne, drewniane, niepowtarzalne. Każdy pionek innego kształtu.


Anula

4 komentarze:

Svarta pisze...

Oh te warcaby to maja historie, też pamietam ta starą brązowa plansze, totalnie zajechana przez te starsze panie :P

az mi sie zachcialo zagrac w chinczyka..na pieniadze oczywiscie :)

meluzine pisze...

fajna ta opowieść o babciach i o hazardzie! :)

Anula pisze...

Melusine miło mi ze podoba Ci się moja opowieśc :-)

Martusiu jak przyjedziesz możemy zagrać, nie wiem tylko czy znajdę planszę, no i stawka chyba będzie większa;-)

siostra pisze...

Fajnie że ktoś w naszej rodzinie prowadzi taki super fajny blog Czytam i wspominam Szkoda że te czasy nie wrócą