środa, 17 czerwca 2020

Bawaria - Frankonia czyli dalej praca









Lauf an der Pegnitz
















Pod koniec lutego wyjechałam do Niemiec tylko na miesiąc. Miał to być mój najkrótszy wyjazd, który powoli staje się najdłuższym. Oczywiście wszystko wywróciło się do góry nogami za sprawą koronawirusa. Plany na ten rok miałam bardzo bogate. Przede wszystkim chciałam pierwszy raz od kilku lat nacieszyć się ogrodem przez  cały sezon, a nie tylko z doskoku, w czasie krótkich pobytów w domu, kiedy to zwykle omijało mnie to  co najlepsze czyli zbiory, a pozostawała praca nad zaniedbanym przez miesiące ogrodem. Plany to niestety tylko plany nie mamy nad nimi kontroli i nie możemy być pewni czy się zrealizują. W tym roku nie tylko moje plany legły w gruzach. Wszyscy musieliśmy je zweryfikować przez panoszącego się wirusa. Boję się obecnie powrotu do kraju, a przedewszystkim marazmu jaki by mnie dopadł po powrocie na wieś. Umiem sobie zorganizować zajęcia w domu i się nie nudzę, ale potrzebuję odskoczni w postaci wyskoczenia do miasta na zakupy, do kina itp. Bez samochodu byłoby to obecnie trudne, a środkami lokalnej komunikacji busowej niebezpiecznie. Poza tym nie wiem jak ona obecnie funkcjonuje. Tak więc planuję tu zostać ile się da. Najpewniej do jesieni. Utknęłam w ładnym miasteczku na Bawarii, a właściwie jest to Frankonia. Frankonia to obecnie część Bawarii, Badenii-Wirtembergii i Turyngii, a główne miasta to Norymberga, Würzburg i Fürth.  Frankończycy są bardzo dumni ze swojego piwa. Górna Frankonia posiada największe skupisko browarów w Niemczech.  Jestem obecnie w miasteczmu Lauf an der Pegnitz, które znajduje się w ŚrodkoejFrankonii 15 km na północny-wschód od Norymbergi. Miasteczko liczące około 25 tys.  mieszkańców jest bardzo pięknie położone nad rzeką Pegnitz. Rynek otaczają w większości stare domy szachulcowe  charakterystyczne dla starego niemieckiego budownictwa. Małe miasteczka bardzo mi się podobają. Wszędzie można dojść na pieszo, są centra handlowe gdzie można dostać wszystko co potrzebne, a nawet więcej. Gdybym mogła przerzucić tu swój niewielki dobytek mogłabym tu zostać , w jakimś małym uroczym domku. Pomarzyć dobra rzecz. Z drugiej strony życie bez marzeń byłoby uboższe.

Wolne chwile umila mi aplikacja empik, która udostępniła sporo darmowych e i audio booków. Co miesiąc przedłużają mi darmowy dostęp do swoich zbiorów więc czytam i słucham na potęgę.
Na koniec coś z kuchni bawarskiej, a może frankońskiej. Sałatka ziemniaczana. Bardzo popularna w Niemczech. Okazuje się, że ma bardzo wiele odmian. W Hamburgu były to ziemniaki z ogórkiem, cebulą, jajkiem i majonezem. Tutaj sałatka ziemniaczana wygląda zupełnie inaczej. Ugotowane ziemniaki miesza się z ogórkiem konserwowym i cebulą pokrojonymi w kostkę, czasami dodaje się boczek i wszystko zalewa rosołkiem warzywnym (2 łyźeczki rosołku ze słoiczka zagotować w niewielkiej iliści wody).

Sałatka ziemniaczana po bawarsku, a właściwie to po frankońsku


Nie jestem zwolenniczką ani tej z majonezem ani  tej bez po prostu nie lubię ziemniaków na zimno no chyba, że w naszej sałatce warzywnej z majonezem, ale to zupełnie co innego.
Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 5 kwietnia 2020

Koronawirus

Złe czasy mam nadzieję kiedyś się skończą, świat otrząśnie się po koronavirusie jak i po innych nieszczęściach, życie idzie naprzód. Pamiętać jednak  będziemy długo bo nawet wojny  nigdy nie objęły całego świata. Jeden malutki wirus dokonał tego, że nikt i nigdzie nie czuje się bezpieczny. Dokonał jednak jeszcze czegoś gorszego. W czasie wojny czy innych kataklizmów ludzie sobie pomagali, nawet ryzykując życiem. Obecna sytuacja wyzwala często w ludziach agresję. Żeby ktoś, za blisko  nie stanął, żeby nie dotknął. To sytuacja zupełnie odmienna od tych, które ludzkość wcześniej przeżywała. Teraz nie lecą bomby, ludzie się nie zabijają. Zabija nas malutki wirus. Na pierwszej linii są lekarze, pielęgniarki, personel szpitalny, służby miejskie nawet sprzedawczynie w sklepach spożywczych. Oni są najbardziej narażeni, ale są tylko ludźmi. Im też nie starcza już sił i strach pomyśleć co będzie jak ich w wielu miejscach zabraknie. W Niemczech spotkałam się z tym, że ludzie odchodząc od kasy dziękują sprzedawcom, że mogą zrobić zakupy. Tylko mądre, odpowiedzialne zachowanie uchroni nas od najgorszego. Od tego, że nie uda się opanować wirusa, czego w tym nietypowym przedświątecznym czasie nikomu nie życzę. Cieszmy się, że obecna technika pozwoli nam sobie złożyć życzenia przez internet, a na uściski zaczekajmy.
Życzę spokojnych świąt Wielkanocnych.

P.S. Ponieważ koronawirus ograniczył moją pracę, gdy przebywam w Polsce, polegającą na reklamowaniu firmy poprzez roznoszonie ulotek, czy spotykanie się z potencjalnymi zleceniobiorcami poniżej zamieszczam link do firmy z którą współpracuję od 4 lat bez żadnych problemów. Może gdy sytuacja się uspokoi, ktoś skorzysta z oferty. Zapraszam serdecznie
  Curaform24

niedziela, 23 lutego 2020

e-wszystko albo e-nic

Wszystko rozbiło się o moją e-tożsamość, e-profil i takie tam, a konkretnie o próbę zalogowania się do mojego e-pitu. Nie jestem dyletantką jeśli chodzi nowinki techniczne. Jeszcze kiedy pracowałam pierwsza elektroniczna maszyna do pisania, która zapamiętywała 3 strony ! trafiła na moje biurko. Potem pierwszy komputer. Staram się być na bieżąco, ale bez przesady to znaczy wybieram to co mnie interesuje albo jest mi potrzebne . Korzystam z e-booka bo jest to wygodne szczególnie jak wyjeżdżam, jak jestem w domu wolę papierowe książki, przychodzą do mnie e-faktury, mam e-dowód, korzystam z kilku przydatnych aplikacji ale ostatnio e-pit rozłożył mnie na łopatki. W zeszłym roku byłam pod wrażeniem rozliczenie z fiskusem zajęło mi 5 minut. Niestety w tym roku zmuszona byłam wrócić do wersji papierowej. Ale po kolei. Na początku próbowałam jak w zeszłym roku. Wszystkie dane do zalogowania miałam przygotowane, kiedy pojawiła się informacja: jeśli w ubiegłym roku twoja nadpłata lub niedopłata wyniosła zero zaloguj się przez profil zaufany. ??? No oczywiście poczytałam co to jest jak to wszystko zrobić i  rozpoczęłam proces. Udało mi się w moim banku utworzyć e-tożsamość, następnie profil zaufany, niestety mimo to nie udało mi się zalogować do mojego e-pita. Na początku próbowałam wszystko zrobić na laptopie niestety mam tam system od dawna nie aktualizowany (nie z mojej winy), więc się nie udało. Spróbowałam na tablecie niby było ok., bank potwierdził moją tożsamość ale PIT się nie otworzył .  Być może mój tablet chociaż z androidem tez już nie spełnia jakiś norm ma już kilka lat. Po kilku próbach zrezygnowałam ściągnęłam program do rozliczania PIT-ów za 2019 roku, wpisałam dane, wydrukowałam i wyślę pocztą.  No cóż być może już nie nadążam, zresztą tak prawdę mówiąc kiedyś Internet i dawne komunikatory bardziej mi się podobały. Takie np. Odigo wyszukiwało się osobę o podobnych zainteresowaniach i można było przegadać (wtedy się tylko pisało) pół albo i całą noc bez zobowiązań. Oczywiście to była loteria nie wiadomo kto był po drugiej stronie , ale taka rozmowa czasem pomagała, jak terapia, a jak nie to szukało się kogo innego. Bez zobowiązań, tak po prostu. Pamiętam był taki gościu na Odigo o niku Radyjko świecił się cały czas, ale nigdy z nim nie rozmawiałam. Tak w ogóle to jestem za tym, żeby to wszystko kiedyś walnęło i żebyśmy wrócili do normalności, a przy najmniej cofnęli się o jeden albo dwa kroki.
Anula 

niedziela, 26 stycznia 2020

Ogród Dalii W Hamburgu

Dzisiaj chciałam Was zabrać na wycieczkę do Ogrodu Dalii. Byłam w Hamburgu kilkakrotnie, ale dopiero za ostatnim razem dowiedziałam się, że całkiem blisko, jakieś dwa km od miejsca gdzie pracowałam znajduje się piękny ogród Dalii. Był to zresztą ostatni dzwonek, jako że zaczął się  już październik, ale zdążyłam i dzielę się fotkami, które zrobiłam.  
Ogród ma 15000 m kw i obsadzony jest 11000 tysiącami dalii w ponad 600 odmianach. Otwarty jest od połowy lipca do końca października, od godziny 8.00 do zmierzchu. 



Ogród powstał w 1920 roku, ale w dzisiejszej formie egzystuje od 1932 r. Wejście do niego jest bezpłatne.

Na zdjęciu powyżej ogród znajduje się na górze po lewej stronie, nad stadionem.

Podłużny obszar w kolorze różowym na planie to właśnie ogród  Dalii. Znajduje się on na obrzeżach dużego terenu rekreacyjno-sportowego. 











 














Myślę, że spacer, nawet wirtualny, był miłą odskocznią  dla oka w te szare, bezśnieżne zimowe dni.
Pozdrawiam serdecznie
Anula


piątek, 10 stycznia 2020

Australia - Ostatni Brzeg?

Film Ostatni Brzeg z 1959 r. oglądałam w latach 70-tych, będąc młodą dziewczyną, ale musiał zrobić na mnie wielkie wrażenie bo pamiętam go do dzisiaj, chociaż w tamtych czasach światowa wojna nuklearna nie była tak realna jak może być dzisiaj. W końcu minęło kilkadziesiąt lat, a ludzkość chyba jak nigdy dotąd dąży do globalnego konfliktu, który może być niewyobrażalny w skutkach.
W filmie Ostatni Brzeg po globalnej wojnie nuklearnej  jedynym miejscem na którym jeszcze daje się żyć jest Australia. Do niej nie doszło jeszcze promieniowanie, ale to tylko kwestia czasu.
Dziś słysząc doniesienia o pożarach trawiących Australię , o miliardach spalonych, zaczadzonych lub padniętych z braku wody zwierząt łzy cisną się do oczu. Australia nie byłaby już tym ostatnim rajem na ziemi, a wręcz piekłem. Cierpią też ludzie, ale to przecież skutek swoich działań. To wskutek myślenia, że człowiek wszystko może i w swoich poczynaniach przekracza coraz więcej granic, których przekraczać nie powinien. Opamiętanie przychodzi zwykle za późno, albo wcale. Zachowujemy się jakbyśmy nie widzieli zagrożenia, mnie to nie dotyczy, niech to robią inni, a trzeba zacząć od siebie. Za dużo rzeczy popsuliśmy na tym świecie i nie ma szans na to, że jak niektórzy myślą przyroda sama sobie z tym poradzi. Mówi się u na mądry Polak po szkodzie, ale to powiedzenie chyba dotyczy całej ludzkości, chociaż po tej szkodzie , która może nastąpić może już nie być mądrego, niestety.

W 2000 r. powstał remake filmu Ostatni Brzeg, nie oglądałam go jeszcze, ale może obejrzę . Ciekawa jestem jakie zrobi na mnie wrażenie. Na pewno nie takie jak ten oglądany dawniej bo wtedy mimo wszystko traktowałam to jak fantastykę, teraz już nie. Zagrożenie jest realne i wszystko może się zdarzyć.