poniedziałek, 12 lipca 2010

Nasza Chata pod Wiatrakami XVI


Uff jak goraco i uff no to płytę mamy wylaną! Poprzedziło ją wiele prac przygotowawczych, ale w końcu jest! Nasza przyszła sypialnia i łazienka ma już swoje podwaliny. Było to jak do tej pory największe przedsięwzięcie. Pogoda dopisała – zaczęło padać po wylaniu ostatniej taczki betonu. Niestety nie było możliwości, żeby zamówić gruszkę z betonem ze względów logistycznych. W sumie poszło 34 betoniarki. A oto jak przebiegały prace.

Widok kamiennej piwnicy i pomieszczenia gospodarczego z góry:





Przygotowana zazbrojona powierzchnia.





Nie mam zdjęcia z piwnicy, ale tam stały solidne podpory (stemple), całość pod folia zaszalowana deskami. Płyta sięga poza ścianę widoczną po lewej stronie, mniej więcej do połowy następnego pomieszczenia. Potem zostanie rozebrana i wykorzystana do uzupełnienia miejsca po drzwiach od boiska, a także do wymiany dolnych trochę nadgryzionych przez czas i korniki belek. Generalnie belki są zdrowe i niejeden łańcuch od piły już wykończyły. Wymiany wymagają tylko dwie belki od dołu. Wszystkie prace związane z płytą zostały odebrane przez KB.

I gotowa płyta! Te trzy miejsca to wyloty kominów, teraz będą budowane dalej w górę.


Miejsce na schody w dół




Ktoś zostawił swoje ślady na jeszcze świeżej płycie. Nie była to nasza Florka.


Teraz chwila oddechu płyta musi się wiązać przez około 2 tygodnie, a my mamy czas na prace porządkowe wokół domu.
Mam nadzieje, że teraz relacje z remontu, a może restaurowania starej chaty – ładniej brzmi, będą pojawiały się częściej.
No i jeszcze słów kilka o mieszkaniu na wsi. Tak naprawdę to chyba nigdzie indziej, a mieszkałam już w wielu miejscach, nie czuje się tak dobrze jak tu. Najbardziej przypomina mi to czasy dzieciństwa i mieszkanie w moim rodzinnym domu. Mam trochę rzeczy zabranych z tego domu m.in. 2 szafki nocne. Z mebli które tu zastałam zostawiłam szafę i stare lustro (toaletkę), może uda się odnowić jakiś stary stół. Chciałabym też zachować jedne drzwi i zrobić na strychu taki pokój w starym stylu, który byłby jednocześnie moją pracownią… bo czasami lubię coś uszyć i nie tylko.
Przeglądając blogi znajduję wiele osób, rodzin, które tak jak my podjęli się niełatwego zadania remontu starego domu. Wiadomo przy takich remontach mogą się zdarzyć różne „niespodzianki”, ale ja z podziwem patrzę na dawną technologie budowania takiego domu i chylę głowę nisko przed jego budowniczymi i ich kunsztem. O konstrukcji takiego domu i metodzie budowania napiszę jeszcze nieraz.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich sympatyków mojego blogu!
Anula


P.S.A Florka nam rośnie (chociaż powstały wątpliwości czy to na pewno kotka, najwyżej będzie Florek :)). Zaliczyła już jedna doniczkę i nie ma w zasadzie miejsca do wysokości 1 m (na razie) gdzie by nie weszła. Raz została zamknięta w szafie, raz w kanapie. Powoli zaczyna zwiedzać okolice wokół domu, staramy się aby nauczyła się trzymać domu i nie oddalała się za bardzo, zwłaszcza, ze ulicą przy której mieszkamy samochody jeżdżą dużo za szybko.