wtorek, 14 lutego 2012

Chata pod Wiatrakami XXVIII i Filcowanie


Z wielkim opóźnieniem, jeśli chodzi o pisanie na blogu, zaczęłam ten Nowy Rok. Więc przede wszystkim chciałam podziękować serdecznie za życzenia i powitać nowych obserwatorów na moim blogu. Bardzo mi miło J.Powodów mojego długiego blogowego milczenia było wiele. Trzytygodniowy pobyt mojej córki, która przeniosła się ponad tysiąc km stąd, i chociaż rozmawiamy często na skypie to przecież to nie to samo, co bycie ze sobą bezpośrednio. Nocne rozmowy, nawet spory, płacze i śmiechy, radości i smutki, wspomnienia, rozmowy poważne i zupełnie niepoważne. Te 3 tygodnie minęły nie wiadomo kiedy. Pozostał smutek i pusty dom po jej wyjeździe. Żeby nie myśleć, nie tęsknić rzuciłam się w wir szycia i innych robótek. Jak pozostało mi jeszcze trochę czasu pochłaniałam książki jedna za drugą. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle czytałam, ale jak przyjdzie wiosna nie będzie już tyle czasu na czytanie czy szycie. Rozpocznie się sezon ogrodowy, a i remont trzeba by powoli kończyć, a z nim wiadomo łączy się ciągłe sprzątanie, przestawianie itp.

 Przed świętami, remontowany pokój, o którym pisałam w poprzednim poście, został oddany i do dyspozycji mamy chwilowo, czyli do wiosny, całą chatę.

Pokój w trakcie urządzania


I po urządzeniu, chociaż jeszcze bez drzwi





Belki po pomalowaniu i obłożeniu styropianowymi listwami wyglądają elegancko i stylowo, poza tym idealnie pasują do mebli. Całość jest w tonacji beżowo-brązowej co tworzy bardzo przytulną atmosferę.

Zima, mimo, że wcześniej odwołana, przyszła jednak i pokazała swoje mroźne pazury. Śniegowej pierzynki jest u nas sporo i dobrze bo mam nadzieje, że ukryte pod nią krzewy nie zmarzną. Natomiast jeździ się po drogach ciężko ze względu na głębokie koleiny, których na drodze jest 3, natomiast wymijające się samochody potrzebują 4. Dobrze jak 2 kierowców jadących naprzeciwko w porę zjedzie na bok, problemy zaczynają się jak któremuś braknie wyobraźni i samochód zaczyna jechać wg swoich zasad. Takich przypadków, na szczęście nie groźnych dla ludzi, gorzej z samochodami, widzieliśmy sporo. Raz  dotarliśmy do domu jedynie dzięki łańcuchom. Najlepiej byłoby w ogóle z ciepełka domowego się nie ruszać.



Sople, które zwisają z dachu, to efekt uciekania ciepłego powietrza, przez nie do końca jeszcze uszczelniony sufit, w miejscu, gdzie ma być wejście na strych. Niby jest w tym miejscu ułożony prowizorycznie styropian, ale ciepłe powietrze znajduje sobie miejsce, żeby przedostać się na strych, ogrzać dach z którego spływają kropelki, żeby potem znów zamarznąć tworząc takie cuda natury.

Jest jeszcze jeden powód mojego milczenia na blogu. Filcowanie. Nowa pasja. Te igiełki z zadziorkami  pochłonęły mnie zupełnie i jestem pod wrażeniem tego co potrafią zrobić, oczywiście nie same, trzeba z nimi współpracować. To serducho na górze postu to moje pierwsze osiągnięcie w filcowaniu na sucho, a kwiatek na dole to efekt filcowania na mokro. Obie metody są super.

Życzę Wszystkim Zakochanym wspaniałego wieczoru Walentynkowego! 



Z ostatniej chwili kolejna filcowanka :)