niedziela, 20 lipca 2014

Gra w klasy i inne zabawy


Co robiły dzieci, kiedy nie było komputerów,  gier komputerowych i innych rozrywek które to urządzenie za sobą niesie, a pokoje dziecinne nie przypominały sklepu z zabawkami, na podwórkach  zaś był  tylko trzepak i czasami huśtawka.  Grały w klasy i nie tylko. Jest wiele zabaw i gier, które kiedyś zastępowały dzieciom i młodzieży siedzenie przed komputerem. Tą, którą pamiętam najlepiej to była właśnie gra w klasy. Przypomniał mi o niej artykuł w ostatnim numerze pisma Piękno& Pasje  (Nr 4-5/2014).  Powyższe zdjęcie pochodzi właśnie stamtąd. I co najważniejsze autorka dokładnie opisała zasady poszczególnych gier, a jest ich wiele. Mnie zaś ucieszył fakt, że nareszcie jest różnica pomiędzy grą w klasy, a grą w chłopka. Wpisując w Google hasło gra w klasy najczęściej pojawia nam się właśnie gra w chłopka. I choć chłopek jest odmianą gry w klasy to klasyczna gra w klasy, tak ja ją zapamiętałam  wyglądała tak.

Różni się ona nieco od tej z artykułu, ale też odmian i wersji było wiele w zależności od regionu jak i pomysłów grających.  Moja wersja z jednej strony zakończona była „piekłem” z drugiej „niebem”.
Reguły gry w klasy z tego co pamiętam wyglądały tak:
Nie muszę zaznaczać, że to gra towarzyska i potrzebnych co najmniej dwoje graczy.
Grę rozpoczyna się od wrzucenia kamyka do odpowiedniej klasy. Zaczynamy oczywiście od pierwszej. Kamyk w trakcie wrzucania i gry nie może trafić na linię, ani wpaść do piekła. Również gracz skacząc nie może nastąpić na linię. Na linię to tzw. skucha  i oddajemy kamyk kolejnej osobie, a kiedy ona skusi zaczynamy od klasy w której my skusiliśmy. W przypadku gdy kamień wpadnie do piekła wracamy do pierwszej klasy.
No to zaczynamy. Wrzucamy kamyk do 1-ej klasy , wskakujemy do niej na jednej nodze i skacząc staramy się jednocześnie przesunąć kamyk do 2-giej, a następnie do 3-ej klasy i do Nieba. W niebie możemy chwilę  odpocząć , a następnie znów skacząc na jednej nodze pokonujemy razem z kamykiem kolejne klasy , aż do końca starając się aby kamyk nie wylądował w piekle. Kolejna runda wrzucamy kamyk do drugiej klasy i sami też musimy wskoczyć od razu do drugiej klasy i dalej tak jak przy pierwszej rundzie. Jeśli przejdziemy wszystkie klasy kolejny etap to zmiana nogi, a potem, znacznie trudniejsze skakanie z nogami na krzyż. Uff. Nie te lata, żeby tak skakać, ale warto zachęcić dzieci, a nawet młodzież do tych zabaw. Wystarczy kawałek prostego terenu. Dobrze by było, żeby takie gry wyrysowane były na stałe na placach zabaw i boiskach, a może gdzieś są?  W chłopka, którego opis jest widoczny w zamieszczonym fragmencie artykułu też grałam, natomiast pozostałe gry ślimak, czekolada i gra w klasy gdzie jest 9 pól  nie były mi znane, ale są ciekawe i godne polecenia.


A inne zabawy. Oczywiście skakanka i hula hop oraz gra w gumę. Nie widuje się teraz  dzieci grających w gumę, a skakanka i hula hop to już pewnie tylko akcesoria gimnastyczek, a szkoda. Dziś prawie w każdym ogrodzie stoi trampolina, która po pierwszym szale, jak to z nowościami bywa, stoi pusta, a dzieci się nudzą.  Może w ramach mody Vintage warto spopularyzować te zapomniane zabawy, które poza tym, że nie wymagały prawie żadnych nakładów to były grami towarzyskimi.
Miłego skakania :)



4 komentarze:

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jakżesz to były miłe zabawy, mamie ciężko było wieczorem zagonić nas do domu, cały czas w biegu; patrzyłam ostatnio za okno na basen pełen kolonijnych dzieci, grubych, nieruchawych, bo pan kazał wejść do wody; najchętniej spędzają czas na ręczniku z komórką w ręce; nie mam mowy, żeby ktoś za piłką pobiegał; serdeczności ślę, Anulko.

Anula pisze...

No tak Marysiu, niedługo się okaże, że boiska są zupełnie niepotrzebne. Niestety, żaden komputer nie zastąpi ruchu na świeżym powietrzu.
Pozdrawiam serdecznie

Pracownia Niezbudka pisze...

To jest dokładnie ta gra, którą i ja pamiętam. Bardzo trudno było trafić w sieci na jej opis i przypomnienie, dlatego bardzo cieszę się, że tutaj mi się udało. Dziękuję!

Anula pisze...

Dziękuję za komentarz, miło mi, że mój wpis na coś się przydał. Pozdrawiam.