niedziela, 30 marca 2014

W wielkim skrócie


Jak długo nie chwyta się za pióro (klawisze?) to potem ciężko nadrobić zaległości. Nie wiadomo czy wracać do tego co było,  czy napisać o tym co teraz, czy cofnąć się jeszcze dalej do wspomnień, a może lepiej opisać jakieś konkretne zdarzenie. Bo przecież w ciągu tych już ponad 2 miesięcy dużo się wydarzyło nie tylko u mnie, ale i na świecie. No to może zacznę od swojego podwórka, a konkretnie od chaty. Chociaż dużo się nie zmieniło to przybył kominek i jakby na przekór temu zima nie przybyła.  Mimo tego w kominku paliłam codziennie choćby dla przyjemności. Codzienne wybieranie popiołu,  przynoszenie drzewa, a czasami i rąbanie większych kawałków stało się niemal rytuałem. Orzechy, które od jesieni czekały na wyłuskanie  zostały wyłuskane, a skorupki stanowiły świetną rozpałkę. Skorupki i drobne papiery, kawałki tektury  najlepiej zawinąć w gazetę i taką papierową kulę obłożyć drobnymi szczapkami drzewa. Rozpala się super.
   
Z naszej wsi do powiatu poprawiła się  komunikacja, a to za sprawą busów. Kursują często, punktualnie, kierowcy są mili i zatrzymują się nie tylko na przystankach, ale i pod domami stąd często słyszy się „proszę bilet do domu”? Miłe prawda? Właściwie to czemu mam nie zrobić reklamy linii, którą najczęściej podróżuję tj. Beskidowi – tak nazywa się przewoźnik. Na naszej linii się sprawdza , jak jest na innych nie wiem. W każdym razie chwała busom, że jest ich coraz więcej i komunikacja znacznie się poprawiła. Dziwię się, PKS-owi, że na mało uczęszczane trasy i w godzinach, kiedy zwykle podróżuje mniej osób wypuszcza duże stare autokary, w których jedzie kilka osób. Gdzie tu logika i gdzie opłacalność.

Wiosna przyszła do nas znacznie wcześnie i jak to z wiosną człowiek razem z uśpionymi, a teraz budzącymi się do życia roślinami pochłania słoneczne promienie i nabiera energii. I byłoby pięknie i wspaniale, gdyby nie to, że ludzie sami w sobie niosą zagrożenie. Nie dość, że na człowieka czyha wiele zagrożeń ze strony przyrody. Z jednej strony pięknej z drugiej groźnej i nieobliczalnej. Czyhają na nas choroby i wypadki  to największym zagrożeniem dla nas jesteśmy my sami. Coraz więcej czyta się o niefrasobliwości lekarzy, o jakiejś totalnej ignorancji, o zupełnej bezduszności, pazerności. No bo co można powiedzieć o lekarzach, którzy przez kilka kolejnych dni nie potrafią pomóc kobiecie, która ostatecznie umiera i osieroca cztery dorastające córki, a na koniec lekarz mówi tym córką „ za późno ja otworzyliśmy”. Co można powiedzieć o takich lekarzach. Co można powiedzieć o sytuacji na Ukrainie i na Krymie? Jest takie stare powiedzenie „Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera”. To że dla jednego z możnych tego świata miejsce tam jest już przygotowane, nie znaczy, że nie chce on wkroczyć w te czeluści z jeszcze większymi „zasługami” czy on jeden? Na pewno nie. O bogactwach ukraińskich  byłych, a może i obecnych prominentów rozpisywały się internetowe portale. Pomijając totalne bezguście, chociaż podobno z gustami się nie dyskutuje, ale są jednak pewne granice smaku, potem jest już tylko kicz. Może i drogi ale kicz. Może człowiek musi mieć najpierw bardzo dużo, żeby dojrzeć do tego, że tak naprawdę potrzeba mu bardzo niewiele. Inna sprawa, że większość tych bogactw zgromadzona była w nieuczciwy sposób. Po prostu ukradziona. Ja rozumiem, że ktoś ma 50, 100 może i więcej torebek, garniturów, butów chociaż i to uważam za przesadę, ale są to jego osobiste rzeczy. Może zmienia garnitur 3 razy dziennie, a koszulę 5.Jeśli jeszcze na to zapracował. Jego sprawa. Ale po co komu muzeum samochodów, ikon, obrazów, prywatne zoo, albo boisko piłkarskie. Sam będzie tam mecze rozgrywał? Rozumiem czyjąś pasję do zbierania, ale jeśli są to dobra narodowe, historyczne to są to dobra ogółu i ich miejsce jest w muzeum, galerii czy innych publicznych miejscach. To świadczy tylko o jednym o wielkiej małości tych ludzi. I w tym wszystkim pojawiły się takie całkiem ludzkie odruchy i dające iskierkę nadziei, że może nie do końca jesteśmy tacy źli. Jako ludzkość, jako naród, jako człowiek. Te iskierki to to, że mimo tak napiętej sytuacji na Krymie nie doszło tam do większego rozlewu krwi,  że na 8 marca ukraińscy żołnierze, zamknięci w bazie utworzyli dla swoich kobiet serce, że były spontaniczne akcje ludzi przeciwko przemocy, że ludzie zwiedzając posiadłość byłego premiera Ukrainy, nic nie zniszczyli, jeszcze kilkadziesiąt lat temu obrócili by to w perzynę.  Świadczy to o wyższej kulturze.  Tak naprawdę nikt nie chce wojny, a może nie nikt, ale większość, ale tak łatwo jest ludźmi manipulować. Przesyłać fałszywe informacje. Podjudzać. Jak przyjdzie sprostowanie może być już za późno. Oby nie było. Jest kilku, a może kilkunastu przywódców na świecie, którym marzy się wojna, jeszcze większa władza. A może by tak referendum z pytaniem czy chcesz wojny? Jaka byłaby odpowiedź? Może należałoby organizować Olimpiady wojenne dla rządzących. I niech się na nich wykazują. Strategią, polityką, logistyka. Niech sobie prowadzą swoje gry wojenne, a normalnym ludziom niech pozwolą godnie żyć i nie wmawiają, że sąsiad zza płotu dziś przyjaciel jutro wróg. Być może jest to wszystko to wielka polityka. Bo skoro nie można ludziom zapewnić godnego życia, bo jest nas za dużo to trzeba sprowokować wojnę, żeby było nas mniej.

A my szaraki póki co cieszmy się wiosną.