niedziela, 22 sierpnia 2010

Nasza Chata pod Wiatrakami XVIII

Dzisiaj trochę opisowo . Chciałam podziękować wszystkim sympatykom mojego blogu, a przede wszystkim serdecznie dziękuję za przemiłe wpisy Scholastyce, Graszy44, aagaa, Gosi, Agnieszce, Ameli10, MariPar, Aszka9, Moje Zacisze, ZiŁ i za zainteresowanie Wszystkim obserwującym mój, a właściwie to Nasz blog, bo choć ja piszę to przed publikacją daję tekst do zatwierdzenia M, żeby nie popełnić jakiejś technicznej gafy.

Chciałam też odpowiedzieć Graszy44 odnośnie naszego szamba, jak to się niezbyt literacko nazywa. Szambo mamy zaplanowane na 5 kręgów (1m x 1m) 2 i 3 kręgi. Szambo jest szczelne – zabetonowane od spodu, i opróżniane raz na 3-4 tygodnie, tak że nie ma problemu z zanieczyszczaniem środowiska. Na początku myśleliśmy o ekologicznej oczyszczalni ścieków, ale po dokładnym zapoznaniu się z jej działaniem i wymogami odnośnie terenu na jakim może być usytuowana zrezygnowaliśmy. Żeby taka oczyszczalnia działała sprawnie nie można w domu używać detergentów, które zabijają drobnoustroje w oparciu o które taka oczyszczalnia działa, a kto ich dzisiaj nie używa? Taka oczyszczalnia np. „typu szwedzkiego” powinna być usytuowana na gruntach przepuszczalnych, nasza okolica to „królestwo” iłu i łupka ze sporym spadkiem terenu , czyli warstwy absolutnie nieprzepuszczalne. Czysta teoretycznie woda jest saczkami rozprowadzana po terenie. Jeśli teren jest nierówny lub nieprzepuszczalny, może sobie spłynąć do sąsiada, lub wypłynąć na naszej działce w najmniej spodziewanym miejscu. To jak czysta jest woda odprowadzana do gruntu przez taka oczyszczalnie, jeśli nie zastosuje się zaleceń producenta może okazać się po paru latach, kiedy chodzenie po terenie znajdującym się nad nią okaże się mało przyjemne. Jest jeszcze jeden powód dla którego zrezygnowaliśmy z oczyszczalni, we wsi planowana jest budowa kanalizacji i w momencie jej powstania nieczystości musza być odprowadzone do wspólnej sieci – nie można wtedy korzystać z indywidualnych oczyszczalni, jakie by one nie były!
Uważam, ze obecnie sytuacja na wsi uległa znacznej poprawie jeśli chodzi o ochronę środowiska, chociaż na pewno są wsie gorsze i lepsze pod tym względem i tradycyjnych domków z serduszkiem nie brakuje, choć łazienki w domu są. Szamba nie są opróżniane tak często jak powinny i w zależności od kierunku wiatru do nas też zalatują niezbyt przyjemne zapachy. A przecież są specjalne preparaty do szamb, które w dużym stopniu likwidują nieprzyjemne zapachy.


Zrobiło się mało przyjemnie od tych wywodów, więc może inny temat, który może zainteresuje tych co też remontują stary dom. Dlaczego remont starego domu? Na pewno jest to dla nas wyzwanie. Już samo poznanie konstrukcji takiego domu jest bardzo ciekawe. Stare domy z bali były budowane bardzo solidnie. Można sobie zadać pytanie, dlaczego często rozbiera się takie domy i przenosi w inne miejsca, nie lepiej wybudować nowy drewniany? Można, ale to nie to samo, bo nie ma już takiego drzewa! Podobno drzewa na taki dom wycinane były z trudno dostępnych miejsc, gdzie drzewa miały ciężkie warunki do rośnięcia i rosły bardzo długo, przyrosty „letnie” i „zimowe”(słoje ciemne i jasne w przekroju pnia) były bardzo blisko siebie, na niektórych z naszych bali można było wyliczyć przeszło sto lat wzrostu jodły! Pozyskane z takich drzew drewno było bardzo twarde. Nasz dom jak większość domów w tej okolicy ma 6,5m szerokości i 13m długości. Przedzielony jest poprzecznymi ścianami w 3 miejscach tworząc 4 pasy 1. szerokości 2,5 m– boisko,2 - 2,5m obora, chlewik, 3- 2,5 m kuchnia i przedpokój i 4 – 3,9 m dwa pokoje. Boisko i dawną oborę czyli powierzchnię 6o m2 wykorzystujemy na pokój, łazienkę, garderobę, wc i cześć holu. Kuchnia będzie w tym samym miejscu, ale otwarta na hol. Jeden pokój pozostanie w stanie niezmienionym jeśli chodzi o metraż, będzie w nim biblioteka z gabinetem, natomiast drugi salonik –jadalnia ma zostać powiększony poprzez rozbudowanie domu i utworzenie litery L, ale to plany na przyszły rok. Do jesieni zamierzamy wykończyć wspomniane wyżej nowe pomieszczenia i wymienić wszystkie okna. Przez zimę remontować kuchnię i przedpokój. W przyszłym roku chcemy wyremontować dwa pokoje które użytkujemy obecnie, oraz przeprowadzić ewentualną rozbudowę i wymianę dachu.


Czytając blogi o remontach starych domów zauważyłam, że niektórzy pragną z detalami odtworzyć charakter starego domu zachowując stare drzwi, okna, kuchnie. Jeśli dom ma być tylko Waszym Domem to szczerze to odradzam, chyba że ma stanowić atrakcję turystyczną i ważne jest zachowanie lub odtworzenie dawnych detali. My w remoncie naszej chaty stawiamy na polaczenie nowoczesności i funkcjonalności z niewątpliwymi zaletami drewnianych bali, starając się jednocześnie zachować charakter budynku. Na początku miałam zamiar zachować stare solidne drewniane drzwi, ale są one bardzo niefunkcjonalne jedna połówka otwarta - za mało na swobodne przejście, dwie otwarte za dużo. Poza tym drzwi są sporo za niskie. Okna (są już zresztą gotowe) też zamówiliśmy plastikowe o drewnianej fakturze, łatwe do mycia, dzielone pośrodku, żeby pasowały do starego domu. Warto też zwrócić uwagę na ocieplanie domu drewnianego, wiele czasu poświęciliśmy na studiowaniu opracowań fachowych, dyskusji na forach internetowych i wynika z tego jasno, że stary dom z autentycznych drewnianych bali to nie ceramiczny domek czy drewniany „kanadyjczyk”, pogoń za jak najmniejszym „K” (współczynnikiem przenikania ciepła), przy niezbyt dokładnej analizie wilgotnościowo – cieplnej, może skończyć się zagrzybieniem ścian i zniszczeniem ścian konstrukcyjnych, czyli drewno, które przetrwało w świetnej kondycji przez kilkadziesiąt lat, ulegnie zniszczeniu w lat kilka. Można oczywiście stosować różnego rodzaju folie czy membrany zapobiegające temu zjawisku, tylko gdzie wtedy mikroklimat tworzony przez konstrukcje drewniane? Przyjęliśmy w naszej chacie taką zasadę: izolować – tak, ale bez przesady, za to z dobrą wentylacją.
Tym razem było opisowo, w następnym wpisie może będę już mogła zamieścić fotki nowych pomieszczeń. Dokumentację robię cały czas niestety brakuje czasu na systematyczne wpisy :(. Chcemy wykorzystać sprzyjającą na razie pogodę żeby jak najwięcej zrobić przed zimą.


Pozdrawiam serdecznie
Anula



A żeby nie było tak zupełnie bez obrazków Nasz Florek zaciekawiony pralką


Jak się Tam dostać?

A może coś jest pod spodem?




poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Nasza Chata pod Wiatrakami XVII


Czasem słońce, czasem deszcz… i normalna pogoda, a u nas ostatnio albo słońce i upał nie do zniesienia, albo deszcz. Wilgotność powietrza przekracza 70, a przy takiej wilgotności wszystko idzie wolniej. W wątku ogrodowym nawet nie bardzo mi się chce pisać bo najlepiej ze wszystkiego rośnie trawa i zielsko. Trawy nie mam jak skosić bo za mokro, z zielskiem to samo. Kwiaty w taką pogodę wiadomo - szybko przekwitają i nie zdążą nacieszyć oczu swoim pięknem.
Tak kwitły róże przed ostatnimi deszczami




Prace w chacie po wyschnięciu płyty nam się spiętrzyły i tak naprawdę nie wiadomo za co się brać! W czasie schnięcia płyty właściwie wszystkie pomieszczenia, w których można było coś robić, były wyłączone z prac. Na górze schła płyta na dole były podtrzymujące stemple. W międzyczasie zamówiliśmy drzewo na nowe legary – stare nad częścią gospodarczą były kiepskie, cegłę i pustaki na ścianki wewnętrzne, drzwi do piwnicy i okna do całego domu. Teraz wypadałoby rozpocząć prace na wszystkich frontach.
Tak wygląda całe pomieszczenie - trochę już zastawione materiałami budowlanymi -
po usunięciu dzielącej je ściany, została tylko ostatnia belka.



Oczywiście nasz kot musi uczestniczyć przy wszystkich pracach i wszystko dokładnie obejrzeć.

Zejście do piwnicy - na razie po drabinie.

Wycięte belki posłużyły nam do wypełnienie miejsc po oknach i drzwiach od boiska i wymianie niektórych belek






Wszystkie szczeliny pomiędzy belkami zostały w większości oczyszczone, przedmuchane przy pomocy kompresora, następnie zakonserwowane przeciwko różnym smakoszom drewna i pleśni również przy użyciu kompresora. Powstałe przestrzenie pomiędzy belkami zostaną wypełnione pianką. Staraliśmy się w większości wykorzystać miejsca po oknach i drzwiach na przyszłe okna i drzwi, ale nie wszędzie się to udało. Na zdjęciu powyżej (2 od góry) widać wypełnione belkami miejsce po oknie. Nowe wypadnie tuz obok wyciętej ściany.
Mniej więcej w połowie starego okna będzie biegła ściana. Natomiast w miejsce widocznych drzwi będą wstawione drzwi wychodzące na skarpę i tarasik.


Belki w większości są bardzo zdrowe. Pisałam już, że przy ich cięciu poszedł nie jeden łańcuch od piły. Nadgryziona przez spuszczele ( to one są głownie szkodnikami takiego drewna) to zwykle warstwa 2-3 cm, dalej szkodniki wysiadają, nie dają sobie rady z tak twardym drewnem.


W tej chwili cała konstrukcja domu została trochę osłabiona. Poprzeczne ściany, których w środku było 3 spajały dłuższe boki domu, dlatego wymurowane w środku ścianki będą połączone z belkami specjalnymi śrubami w ten sposób aby belki mogły „pracować” jak wiadomo drewno to nie mur i pracuje cały czas, czyli zmienia swoją objętość.




Prace wykopaliskowe (drenacyjne, doprowadzenie wody (mamy w domu dwa ujęcia wodę studzienną i z miejscowego wodociągu) już za nami. Pozostała jeszcze jedna poważna, ale to już zajęcie dla koparki – wykopanie szamba. Właśnie dzisiaj przywieziono nam betonowe kręgi pod tą inwestycję. Czas kiedy będzie można zrezygnować z Toi Toi zbliża się wielkimi krokami i to nas cieszy
Zapraszam też do odwiedzenia mojego ogrodu – link na górze bloga :)


Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
Anula