Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Słodkości. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Słodkości. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 czerwca 2016

Pora na zbieranie kwiatów czarnego bzu

W tym roku oprócz syropu zrobiłam też susz z kwiatów czarnego bzu. Można będzie z niego parzyć napar, okłady z takiego naparu są bardzo dobre na zmęczone oczy lub dodawać do czarnej czy ziołowej herbatki. O kwiatach czarnego bzu i syropie pisałam tutaj więc nie będę się rozpisywać  dodam tylko aby na jego zbiór wybrać się w słoneczny dzień, a jeśli wcześniej padało to odczekać parę dni. Najważniejszy w kwiatach jest pyłek, nadający syropowi złocisty kolor, a deszcz go wypłukuje. Przypomnę jeszcze tylko
przepis na syrop
40-50 rozwiniętych baldachów
1 litr źródlanej wody
1 kg cukru ( dałam mniej i dodałam parę łyżek miodu, można też dać cukier trzcinowy)
1 cała cytryna (dobrze wymyta)
W tym roku zrobiłam też eksperymentalne ciasto naleśnikowe z kwiatami czarnego bzu. Wyszło super. Żółciutkie, pachnące. Na porcję ciasta z której wychodzi około 10 naleśników dałam  odcięte kwiaty z jednego dużego baldachu.

Do naleśników dodaję zwykle 1-2 łyżki mąki z pełnego przemiału albo graham, ale ostanio spotkałam w sklepie mąkę jaglaną, która naleśnikom dodaje delikatności i to ją w takiej samej ilości dodaję do ciasta. Naleśniki robiłam z białym serem.


Polecam te naleśniki  podane z bitą śmietaną, galaretką owocową, polane syropem (można wykorzystać ten z kwiatów bzu)  lub jak w moim przypadku z jabłkami jako naprawdę wykwintne danie deserowe,


Naleśniki z nutą kwiatową
Smacznego!

wtorek, 23 czerwca 2015

Bananowy chlebek i bułeczki z siemieniem lnianym


Przepis na ten chlebek, autorstwa  Agnieszki Maciąg znalazłam w miesięczniku „Uroda życia”. Chlebek tak naprawdę nazywa się „ Chlebek bananowy z siemieniem lnianym i suszonymi śliwkami”  i powtarzam za autorką świetnie  nadaje się na leniwe letnie dni na łonie natury. W mojej kuchni zostanie już na stałe i będzie w sam raz do kawy. Chlebek długo zachowuje świeżość. Posmarowany masłem i łyżeczką domowych powideł ( u mnie galaretka z czarnej porzeczki) może śmiało konkurować z innymi ciastami. Dzięki zawartości zmielonego siemienia lnianego i oleju jest przy tym zdrowy. 

I jeszcze dwie ważne wiadomości
 – przygotowanie  10 minut
- czas pieczenie około godziny.

A oto i przepis:

Składniki:

1 ¾  szklanki mąki  (dałam 500)
½  szklanki zmielonego siemienia lnianego (można kupić zmielone, ja zmieliłam w młynku do kawy bo akurat nie miałam mielonego)
2 dojrzałe banany pogniecione na papkę ( zmiksowałam w blenderze)
¾ szklanki pokrojonych suszonych śliwek bez pestek (nie dałam, ale można też dać rodzynki, albo żurawinę)
Skórka z 1 dobrze wyszorowanej i sparzonej cytryny
¾  szklanki cukru trzcinowego ( dałam ½  szklankę zwykłego)
1 łyżeczka proszku do pieczenia bez fosforanów ( znalazłam taki w sklepie eko)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
2 jajka od kur z wolnego wybiegu
¾  szklanki oleju z pestek winogron ( dałam ryżowy bo głownie taki stosuję w kuchni, ale mam już zakupiony z pestek winogron na następny wypiek)
Szczypta soli

Wykonanie:

- foremkę, keksówkę, wysmarować masłem i posypać bułką tartą
- piekarnik nagrzać do 180 st, C
- wymieszać w misce wszystkie sypkie składniki
- w mikserze na wolnych obrotach wymieszać olej i jajka, dodać banany, otartą skórkę z cytryny oraz suche    składniki, na koniec wsypać śliwki i lekko wymieszać (mieszałam ręcznie)
- przełożyć do foremki,wstawić do nagrzanego piekarnika i piec około godziny. Przed wyjęciem sprawdzić patyczkiem czy ciasto jest dobrze upieczone w środku. Powinno być suche. Jeśli patyczek wychodzi z ciasta mokry to trzeba zostawić na dłużej przykrywająć z wierzchu folią, aby się nie przypaliło.

I gotowe


Jak już upiekłam ten Chlebek to zaczęłam szukać przepisu na bułeczki z siemieniem lnianym i znalazłam na jednym z blogów kulinarnych przepis, który pochodził od AgusiH z forum Cin-Cin.

 Bułeczki są leciutkie, mięciutkie i mają wyrazisty smak. Idealne do serów, zwłaszcza białego. Mimo zawartości miodu smakują również z wędliną.



Bułeczki razowe z dodatkiem siemienia lnianego

Składniki: na 16 bułeczek

- 1/2  - 3/4 szklanki mleka
- 1/2 szklanki wody
- 3 łyżki miodu
- 1 duże jajko ( dałam 1 i 1/2 , a z połowy jajka zrobiłam miksture do smarowania bułeczek - rozbełtane jajko plus łyżka jogurtu lub mleka)
- 1 i 1/2 łyżki oleju z orzechów laskowych ( u mnie z orzechów włoskich)
- 2 i 1/4 szklanki mąki pszennej (500)
- 1 i 1/4 szklanki mąki pszennej razowej (dałam mąkę pelnoziarnistą 3 zboża pszenica, orkisz i żyto)
- 1/2 szklanki siemienia lnianego zmielonego
- 1 opakowanie suchych drożdży (7g) lub 25 g świeżych
- 1 łyżeczka soli

Wykonanie:

Drożdże rozpuścić w 1/3 szklance ciepłego mleka i wymieszać z miodem i łyżką mąki. Pozostawić do wyrośnięcia. Wyrobić ciasto tak jak drożdżowe, pod koniec wyrabiania dodając olej. Pozostawić w cieple do wyrośnięcia. Powinno podwoić objętość.
Można w maszynie do chleba nastawiając na wyrabianie i rośnięcie. Ja tak właśnie robiłam.
Ciasto pięknie wyrosło. 
Ciasto przekładamy na stolnicę lekko oprószoną mąką, lekko wyrabiamy tworząc wałek, który dzielimy na 16 części. Z każdej części robimy okrągłą bułeczkę i pozostawiamy pod ściereczką do wyrośnięcia na około pół godziny. Delikatnie smarujemy jajkiem wymieszanym z mlekiem lub jogurtem, posypujemy czym kto lubi i do piekarnika. Wyjmujemy jak będą rumiane. Teraz trzeba się tylko opanować, żeby nie pochłonąć bułeczek zbyt dużo . Ja bułeczki mrożę i jem po jednej na śniadanie. Pychotka.


Marzy mi się jeszcze taki prawdziwy rogalik. Może ktoś pamięta delikatne rogaliki, chrupiące i pachnące masłem, które można było rozwinąć i wyjadać środek, a na koniec chrupiącą skórkę. Może gdzieś można takie kupić. Może w centralnej Polsce jeszcze się takie piecze bo stamtąd je pamiętam. Jak się przeprowadziłam kilkanaście lat temu na Podkarpacie to tutaj takich nie było i jak prosiłam o rogalik bez nadzienia to patrzono na mnie jak na kosmitkę. Rogaliki owszem były i są, ale wszystkie z nadzieniem, poza tym nie mają nic wspólnego z tamtym rogalikiem.
Znalazłam kiedyś przepis z którego wydaje mi się, że wyjdą rogaliki takie jak pamiętam. Przepis jest dość pracochłonny, ale chyba go w końcu wypróbuję. Jak się udadzą podzielę się sposobem ich wykonania.
Miłego dnia.
Anula

środa, 23 lutego 2011

Robótkowo i coś słodkiego do kawki :)





Ponczo ukończyłam już jakiś czas temu, ale tak jakoś zeszło, że fotkę pokazuje dopiero dzisiaj.


Parę uwag, które nasunęły mi się w trakcie pracy no i ku przestrodze, żeby ktoś kto zechce takie ponczo wykonać nie popełnił takich błędów. Oczka pośrodku przodów i pleców dobieramy cały czas do końca pracy, im szersze ponczo tym lepiej, Ja ostatnie kilkanaście rzędów nie przybierałam i ponczo lekko się wybrzusza. Warto mniej więcej w połowie pracy zdjąć część oczek na drugi drut z żyłką, albo po prostu na nitkę, aby dokładnie je przymierzyć i ewentualnie skorygować dobieranie oczek. Nie zdejmując z drutów trudno będzie ocenić wygląd naszego poncza. Zrobienie poncza zachęciło mnie do dalszej „dzianej” twórczości bo na drutach się dzieje, a nie robi, robią to jaskółki :)jak mi ktoś kiedyś powiedział, kto nie pamiętam. A z dzierganiem na szydełku przypomniała mi się dawna, a nawet bardzo dawna historia. Spędzaliśmy wtedy wczasy całą rodziną ja, siostra, mama i tata w tak zwanych kwaterach prywatnych FWP w Lidzbarku Welskim na Mazurach. Właściciele kwater na okres letni przenosili się do jednego albo dwóch pokoi, a resztę domu wynajmowali letnikom. Właścicielka naszego domu uwielbiała wszelkie prace szydełkiem i w zasadzie prawie się z nim nie rozstawała. Pewnego dnia zaprosiła nas na spacer wokół jeziora i ona przez całą drogę robiła coś na szydełku! Kłębek miała w kieszeni, szła z nami, rozmawiała, a roboty przybywało! Nie pamiętam już czy była to chusta czy serweta bo takie m.in. rzeczy robiła, ale mnie wtedy podlotkowi kobieta zaimponowała.


A wracając do moich robótek wzięłam się za robienie skarpet. Przepis, bardzo dokładnie przedstawiony na fotkach znalazłam tutaj 

Skarpetki bezszwowe i bardzo przyjemna robota :). Polecam druty bambusowe, bardzo lekkie i fajnie się na nich robi.


Z innych ostatnich prac, jak wiadomo kobieta na wsi w zimie musi cos szyć, przerabiać, bo w lecie nie ma czasu J serwetki do śniadania, obiadu. Wykonane ze starej uszkodzonej haftowanej serwety i zwykłych serwetek czy raczej mat stołowych. Robota bardzo prosta, a taka serwetka na pewno doda elegancji naszym posiłkom. Przy okazji pokazałam stare talerzyki z kaczeńcami. Zostały tylko 3. Nie używam ich bo mi po prostu szkoda. Może będą wisiały na ścianie w nowej kuchni.

No, a teraz skoro mamy już serwetkę i talerzyki to coś na słodko. Od dość dawna chodziła za mną, tak jak właścicielką tego bloga   bułka turecka. W naszych rejonach nie do kupienia. Pyszne ciemne, podłużne, drożdżowe bułeczki z dużą ilością rodzynek. Korzystając z przepisu zamieszczonego w powyższym blogu, jednak nieco go zmieniając bo nie miałam melasy upiekłam chlebek turecki i wierzcie mi jest pyszny.  Może kiedyś spróbuję z melasą.

W swoim przepisie zamiast melasy dałam miód ½ szklanki i 1 łyżkę brązowego cukru. Dodałam też 1 całe jajko i drugie prawie całe. Troszkę odjęłam wymieszałam z mlekiem i posmarowałam chlebki przed rośnięciem (po wyrośnięciu mogą opaść podczas malowania ich pędzelkiem). Ciasto wyrobione i wyrośnięte w maszynie (czas około 1, ½ godziny). Potem uformować chlebki, albo małe bułeczki i pozostawić jeszcze na około pól godziny do wyrośnięcia. Piec w nagrzanym do 190 st. C. około 30 minut. Najlepiej smakuje z masłem i dżemikiem (jak dla mnie z czarnej porzeczki). I do tego kawka. Jak to mówią niebo w gębie.



Smacznego!
Anula
PS. I jeszcze ciekawostka jak ktoś chce zobaczyć jakimi metodami robiono kiedyś piękne wzory zapraszam na tą stronę

piątek, 8 stycznia 2010

Pyszne drożdżowe serducha....

....orzechowe, serowe, makowe


Przepis zaczerpnięty z blogu Moje Wypieki tam też jest dokładny opis wykonania.

Odkąd mam maszynę do wypieku chleba, wykorzystuję ją bardzo często do wyrabiania i wyrastania ciasta drożdżowego. Właśnie te bułeczki, czyli ciasto na nie, maszyna wyrabia wspaniale. Najpierw wlewam mleko z rozpuszczonym masłem i cukrem, następnie mąkę, jajka, drożdże i sól. Nastawiam program wyrabianie i wyrastanie ciasta około 1h 15 min . Gotowe wyrośnięte wyrzucam na blat, chwilkę wyrobię , utworzę walec i podzielę na części od 10 do 16 różnie. Potem postępuję zgodnie z instrukcją pokazaną dokładnie na blogu Moje Wypieki. Do masy orzechowej dodałam jeszcze swoje serową i makową. Wszystkie nam smakują !


A oto przepis:
Składniki na ciasto (wychodzi około 10 dużych bułeczek albo 16 mniejszych mogą być też rogaliki)
160 ml mleka
2,5 łyżki cukru
½ łyżeczki soli
1 jajko (ja daję 1 i pół , a pól mieszam z łyżeczka mleka i smaruje bułeczki przed pieczeniem)
2 ½ szklanki mąki pszennej
2 łyżki roztopionego masła
1 opakowanie (7g) drożdży suchych lub 15 g drożdży świeżych ( w maszynie lepiej wychodzi z suchymi)

Nadzienie orzechowe

200 g zmielonych orzechów włoskich
100 g brązowego cukru (dałam łyżkę miodu)
80 g śmietanki kremówki
40 ml rumu (dałam 1 łyżkę)
½ łyżeczkę cynamonu ( nie dawałam)

Nadzienie serowe

250 g sera białego (zwykłego nie homogenizowanego)
1 jajko
1-2 łyżki cukru
1 łyżka skórki pomarańczowej
Cukier waniliowy do smaku

Nadzienie makowe

Wykorzystałam gotowe z puszki, osączyłam je tylko trochę na sitku. Nie zużyłam całego (była duża puszka) to co zostało zamroziłam na następny raz.





Z tego ciasta można też upiec chałkę. Po wyrośnięciu dołożyć oprószone mąka rodzynki, podzielić na 3 albo 4 części. Z każdej zrobić rulon i zapleść w warkocz (z 3 lub jak ktoś umie z 4 części). Posmarować rozmąconym jajkiem z odrobiną mleka i posypać kruszonką. Piec jakieś 20 minut. Do zarumienienia.

Smacznego!


poniedziałek, 1 grudnia 2008

Moja ulubiona szarlotka


Nie piekę zbyt dużo ciast, ale mam parę ulubionych przepisów, którym jestem wierna od lat.
Jednym z nich jest przepis na szarlotkę. Domownicy się nią zachwycają i nie zdarzyło się żeby nie wyszła.

Co potrzebne:


½ kg maki
2 duże lub 3 małe jajka
kostka margaryny lub masmixu
1 łyżka śmietany
½ szklanki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia
Ok. 1 kg jabłek


Jak zrobić:


Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i posiekać nożem z zimną margaryną, dodać cukier dobrze wymieszany z żółtkami i śmietana, szybko zagnieść ciasto i włożyć do zamrażalnika na ½ godziny .
Następnie podzielić ciasto na 1/3 i 2/3 . Większą część kroję nożem w plastry układam na blasze i palcami ugniatam żeby pokryło 2/3 dużej blachy, chyba że blacha mała to na całą. Potem kładę jabłka (jak mam to takie z własnej spiżarni ze słoika (starte, przesypane cukrem i zagotowane w słoiku) ale można świeże jabłka zetrzeć na tarce przesypać cukrem (według uznania, można dodać cynamon, wanilie, rodzynki ), trochę odcisnąć sok i położyć na ciasto. Najlepsze jabłka to Szara Reneta lub Antonówka. Na jabłka daję ubitą na sztywno pianę z cukrem i na pianę resztę ciasta startego na grubej tarce. Czasami do drugiej cześci ciasta dodaje kakao. Łyżeczke kakao w proszku wyrabiam z ciastem, wtedy wierzch ciasta jest ciemniejszy, ale trzeba to zrobić przed schłodzeniem ciasta. Wkładam do nagrzanego do 180 stC piekarnika i piekę około 40 min.
Można jeść gorącą z dodatkiem bitej śmietany !
Smacznego!

Anula