poniedziałek, 22 listopada 2010

O tym, o owym i trochę staroci pokażę :)

Prace w chacie się spowolniły i z racji naszego przeziębienia, najpierw mnie dopadły zatoki, teraz M przeziębiony a także dlatego tego, że do świąt i tak nie zdążymy więc stwierdziliśmy, że nie będziemy robić na siłę i daliśmy sobie trochę luzu. Tynkowanie i wstępne malowanie mamy za sobą, zostały też zrobione podłączenia wodne. Węże w kolorowych ubrankach (osłonach) biegną po podłogach, wygląda fajnie, ale o tym, już niedługo, w następnym odcinku Naszej Chaty.


Będąc trochę w niedyspozycji miałam nareszcie czas na poczytanie, nieduże bo oczy od zatok łzawiły i bolały, ale ponieważ niedosyt czytania miałam ostatnio ogromny, wiec chociaż trochę został zaspokojony.


Kiedyś moim ulubionym pismem był „Twój Styl”, potem „Zwierciadło”, „Sukces” od czasu do czasu kupuje „Przekrój” tylko po to żeby się utwierdzić w przekonaniu że to nie ten dawny Przekrój. Mam też zwyczaj kupowania pism na koniec roku, różnych, zwykle są w nich artykuły podsumowujące różne dziedziny życia i tych pism nigdy nie wyrzucam, lubię do nich zaglądać.

Pamiętam jak pewnego dnia moja córka Marta wpadła do domu wymachując nowym pismem. Mamuś mam dla Ciebie super pismo na pewno Ci się spodoba. Był to pierwszy numer miesięcznika Bluszcz. I rzeczywiście pismo od razu przypadło mi to gustu. Do tej pory jestem jego czytelniczką . Nawet zupełnie nieoficjalnie reklamuję go na swoim blogu. Przede wszystkim dlatego, że jest w nim co poczytać i nie szuka się artykułu pomiędzy kolejnymi stronami reklam, stron o modzie i urodzie, których we wszystkich pismach jest do znudzenia. Bluszcz to było to. Pierwszy numer przeczyłam od deski do deski, no może z wyjątkiem Bluszczyka dla dzieci ;) .

Dwa lata temu pod choinkę dostałam też od córki książkę Małgorzaty Kalicińskiej „Dom nad rozlewiskiem” z piękną dedykacją
„Mamusiu ta książka jest specjalnie dla Ciebie, bo Ty już miałaś tyle różnych swoich miejsc na ziemi, a nigdy nie wiadomo gdzie będzie następne, może w tej książce znajdziesz jakieś inspiracje na przyszłośc”.
Wiozło dziecko ta cegłę aż do Berlina, bo tam wtedy spędzaliśmy święta. Padło ofiarą reklamy, pięknej okładki i napisu na książce
„ Pełna ciepła, mądra opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi”.
Nie czytała jej więc skąd mogła wiedzieć, że książka jest pełna wulgaryzmów, płytka, a mądrości w niej nie ma za grosz. Ponieważ ja czytałam akurat co innego, pierwszy tę książkę przeczytał mąż. Z trudem dotarł do końca, po czym zniesmaczony powiedział „ Wiesz Ty jej lepiej nie czytaj, Twój blog jest lepszy od tej książki no i prawdziwy. Ale komplement! Ponieważ mamy bardzo zbliżone reakcje i odczucia książki nie przeczytałam i inspiracji na przyszłość tez bym w niej pewnie nie znalazła, ale wiem gdzie jest moje kolejne miejsce na ziemi. Jest nim własnie Nasza Chata. Oczami wyobraźni widzę już wykończone wnętrza, przytulne, ciepłe, pełne pamiątek pokoje. Wiele rzeczy schowanych w kartonach na strychu znów znajdzie swoje miejsce i będzie cieszyć nasze oczy. A to niektóre z nich.


Stara misternie wykonana waga, pamiątka rodzinna po mojej babci. Kiedyś była biała, pomalowałam ją farbą przeciwko rdzy i tak już zostało, ale jak będę miała wiecej czasu przywrócę jej dawny kolor.



Trzy wagi sprężynowe.

Jedna bardzo oryginalna, dostałam już tutaj od sąsiada. Waży do 50 kg. Pewnie ważyło się nią kiedyś worki ze zbożem, mąką.
Dwie mniejsze wagi sprężynowe jedna do 6 kg, kiedyś był w niej jeszcze centymetr, pokrętłem na środku się go zwijało, druga do 20 kg.

Klucz – długość 18,5 cm – ciekawe jakie drzwi otwierał, albo kłódkę ?

A na koniec
Kot zamiat klawiatury?
Przecież to moje miejsce!!!

AAA kotki dwa :)


No to tyle rózności na dzisiaj :)
Serdeczności od Anuli, trzymajcie się ciepło i nie dajcie grypie i innym przeziębieniom.