piątek, 11 czerwca 2010

Nasza Chata pod Wiatrakami XV

Witam po dłuższej przerwie. Wydawałoby się, że jak pada deszcz to jest czas na pisanie bloga, a tymczasem taka pogoda tak przygnębia, że jakoś brak chęci do czegokolwiek. Jeden, dwa, trzy dni deszczu można jakoś wytrzymać, ale cały miesiąc. Potem powodzie całkiem blisko nas też jakoś nie nastrajały do pisania. W maju odwiedziła nas też moja córka, przebywająca od jakiego czasu w Paryżu. Niestety prawie całemu jej pobytowi towarzyszył deszcz. Ledwo zdążyła przed wielką falą dotrzeć do Katowic skąd miała lot do Paryża. Dzień później przejazd przez Kraków mógł być kłopotliwy.
W chacie mimo złej pogody sporo zostało zrobione, głównie dlatego, że prace wykonywane były w piwnicy.
Najpierw zostały wykopane, a potem wylane fundamenty pod ściany piwnicy. Niestety cały czas towarzyszyło nam błoto.


Potem powstały ściany piwnicy i kominy, wentylacyjny i dymny.


Takie „ustrojstwa” wymyślił mąż, żeby łatwiej było wymurować kominy






I gotowa ściana. Kamienna piwnica też już została dokończona.




Ponieważ pomieszczenie gospodarcze w piwnicy wyszło nam dość duże i do tego jeszcze kamienna piwnica, przynajmniej na razie zrezygnowaliśmy z budowy dodatkowego pomieszczenia w miejscu gdzie kiedyś stała szopka. Fundamenty, oraz niskie ścianki które już w zeszłym roku zostały pod to pomieszczenie przygotowane po niewielkich zmianach pozostaną i w środku będzie miejsce na drewno do kominka.

Wszystkiego nie da się przewidzieć, pewne rzeczy wychodzą w trakcie i tak np. musieliśmy poszerzyć drzwi zewnętrzne do piwnicy, gdyż teraz będą one drzwiami zewnętrznymi, wcześnie miały być drzwiami wewnętrznymi i jako takie zostały zaplanowane na trochę węższe. Poczyniliśmy jeszcze jedną zmianę. Z początku do pomieszczeń gospodarczych i piwnicy miało się wchodzić tylko z zewnątrz, teraz chcemy w środku zrobić schody do piwnicy, gdzie planujemy umieszczenie pieca gazowego do centralnego ogrzewania i zbiornika na wodę. Tym samym zlikwidowaliśmy z planu małe pomieszczenie, które miało służyć jako gospodarcze na parterze domu. Miejsce to zostanie wykorzystane na schody.

Remontowanie domu, szczególnie jak się w nim mieszka, wymaga więcej czasu niż budowanie od podstaw nowego. Wiele rzeczy trzeba najpierw zabezpieczać, zwłaszcza miejsca, gdzie łączą się ściany. Wszystkie nasze obecne działania to przygotowania pod wylanie płyty. Otrzymamy wtedy ponad 60 m2 powierzchni do zagospodarowania, w tym około 40 m2 parteru i około 20 m2 piwnicy. Pozostała cześć domu nie będzie już wymagała tylu zabiegów, bo nie ma pod nią piwnicy.

W niewielkich przerwach pomiędzy deszczami udało mi się ułożyć ścieżkę z kostki wzdłuż domu, dosyć miałam chodzenia po błocie, a wysypane kamyki znikały w nim nie wiadomo kiedy. Jest to oczywiście prowizorka, ale błota nie ma.




Została też odkopana, do drugiego kręgu, studnia w celu jej wyprostowania i uszczelnienia, a także wykonania wokół drenacji, a mnie przybył kolejny kawałek działki do zagospodarowania, który nie będzie już rozkopywany ;).



W chacie przybył nowy domownik. Nazywa się Florka i jest małą czarno-białą kotką. Ma niecałe dwa miesiące i jak każde małe kocię jest zabawna i prześmieszna.




Na razie to tyle z naszej chaty. Dziękuję bardzo sympatykom mojego blogu za cierpliwość, w oczekiwaniu na nowe wieści z chaty, gdyż od ostatniego wpisu upłynęło sporo czasu.

Serdecznie pozdrawiam
Anula z Chaty pod Wiatrakmi

Na koniec ciekawostka zielone jajka ( na zdjeciu wyszły niebieskie) od kury zwanej zielononóżką. Podobno bez cholesterolu :).

11 komentarzy:

ZiŁ pisze...

Imponujące! Nie tylko błoto ;)

Scholastyka pisze...

o tak imponujące, jestem pod wrażeniem i Waszej wytrwałości i pracowitości jak i nowej lokatorki - jest cudna. Dobrze, ze córci udało sie bezpiecznie wrócic, bo teraz prawdziwy cyrk z dojazdami, zmiany, spóźnienia ... oby wszystko wróciło do normy. Pozdrawiam dzielnych pracusiów no i czekamy na nastepne wieści z postepów prac, powodzenia :-)

Svarta pisze...

Nowy wpis obfituje w niusy :) tempo macie zawrotne :) i kotek słodki! Jak przyjadę w sierpniu to nie poznam domu! Buziaki :)

Grasza44 pisze...

Witaj Anulko po długiej mojej nieobecności - widzę, że i Ty sobie pofolgowałaś w pisaniu i nie było Cię dosyć długo. Budowa czy przeróbka nabierają tempa i to dzięki waszej pracowitości. Na temat tego typu prac wiem z opowieści syna, który buduje swoje gniazdko na Mazurach - najgorsze przygody to ma z ekipami, zmieniał już dwa razy - zobaczymy co będzie dalej. Niesamowite te kolorowe jajeczka od zielononóżki. Pozdrawiam serdecznie.

Anula pisze...

Kochani! Dziękuję serdecznie za odwiedziny i przemiłe słowa!. Entuzjazm nas nie opuszcza, a to najwazniejsze. Pracy jeszcze duzo przed nami, ale chyba najgorsze ziemne "wykopaliska" juz za nami. Najważniejsze wyjsć na powierzchnię, czyli z piwnicy, potem to juz z górki :)

Ola pisze...

Masz rację co do remontów.Budowa od podstaw jest łatwiejsza.Poza tym wiem z własnego doświadczenia,że...remonty trwają wiecznie.
Powodzenia

MariaPar pisze...

Zostanę tutaj troszkę dłużej.
Pozdrawiam serdecznie

Anula pisze...

Aszko mam nadzieję, że jak skończy sie u nas ten generalny remont to będzie trochę spokoju :), chociaż znajac nasze usposobienia (moje i M)pewnie cos wymyslimy, żeby nam się nie "nudziło" :)

MarioPar serdecznie dziekuję za odwiedziny, drzwi zawsze otwarte, zapraszam :). A tak przy okazji zainteresowało mnie "Buszowisko". Sama czasem zajmuję się rękodziełem. Szyłam m.in. aksamitne sakiewki,woreczki na różności (orzechy, suszone grzyby itp) ozdobione starymi koronkami, poszewki na poduszki ( z jedwabnych apaszek). Moze warto do tego wrócić, ale to chyba zimą.

Scholastyka pisze...

wróciłam raz jeszcze, by sobie znowu poczytać :-) i wiesz Anulko, że moja Babcia hodowała kurki, które znosiły właśnie takie zielone jajka - nie wiem czy wtedy ktokolwiek myślał o cholesterolu, ale jajka rzeczywiście były fajne bo inne ;-) - skorupka przyciągała uwagę. Babcia tez nazywała te kurki zielononóżkami i pamiętam, że rzeczywiście ich "nóżki" były zielone, takie ciemno-popielato-zielone całkiem inne niż u pozostałych kur. ... no i przypomniałaś mi o tym XD

Anula pisze...

Cieszę się niezmiernie z twoich odwiedzin, a jak by były w realu to jeszcze bardziej :). Postaram sie w najbliższym czasie zrobić zdjęcie tych kurek. Sa to kurki, których nie da się zamknać do klatki, muszą grzebać w poszukiwaniu pożywienia, no i bardzo dobrze. Wywodzą się z tutejszych terenów właśnie i teraz wracają do łask :)

Unknown pisze...

Ciekawy patent zastosował Twój mąż przy budowie komina - my budowaliśmy " na czuja ", ale też wyszło. A kicia jest przesłodka!
Z remontowym pozdrowieniem