Jeśli nie robiliście nigdy
nalewki, nie macie zielonego pojęcia co z czym i w jakich ilościach połączyć to
nie zróbcie takiego błędu jak ja i nie zmarnujcie całego dnia na czytaniu
przepisów na blogach od których zamąci się Wam w głowach nawet bez nalewki i
dalej nie będziecie wiedzieć absolutnie nic. Ja tak właśnie miałam. Chociaż nie
jestem w tym temacie zupełnie zielona, bo robiłam już nalewkę z pigwy to jednak chciałam swoją wiedzę pogłębić ,a
po za tym miałam ochotę na nalewkę z wiśni bo właśnie jest sezon na wiśnie. Czego
ja się nie naczytałam. A to żeby owoce zasypać cukrem, a to żeby zalać wódką, a
to żeby zagotować, a to żeby zalać wódką, zasypać cukrem i przykryć gazą no i
wtedy na pewno otrzymamy sok z wiśni bo procenty nam wyparują. Oczywiście każdy
sposób był najlepszy z najlepszych. Do tego dochodziły jeszcze najróżniejsze
proporcje więc zwątpiłam czy ja tą nalewkę w ogóle zrobię. A wiśnie kupiłam ciemne,
wielkie, nie takie malizny jak w
okolicznych ogródkach, szkoda by się zmarnowały. Swoich wiśni jeszcze nie mam
bo drzewka posadzone w zeszłym roku zaowocowały na razie dwoma wisienkami, ale
zapowiadają się dobrze. Tak więc, kiedy myślałam, że po prostu przyjdzie mi
albo poeksperymentować, albo skorzystać z jednego z przepisów, który
najbardziej do mnie przemawiał znalazłam tę stronę i wszystko mi się
rozjaśniło.
Teraz już wiem, że jest
kilka metod wykonania nalewki, że najważniejszy jest nalew (stąd nazwa nalewka),
który powstaje po zalaniu owoców alkoholem. Można owoce (bez cukru) zalać
alkoholem na około 3 tygodni, potem zlać nalew i owoce zasypać cukrem, a kiedy
puszczą sok połączyć oba roztwory, można odwrotnie. Można też cukrem i alkoholem
na raz. Wszystkie metody prowadzą do powstania nalewki. W drugim przypadku owoce w cukrze trzymamy
krótko, tak żeby puściły sok, ale nie zaczęły nam fermentować. Wydaje mi się,
że pierwsza metoda jest lepsza, chociaż nalewkę z pigwy robię właśnie tą drugą
metodą. Na sok z owoców pigwy czeka się jednak znacznie dłużej. Proporcje też mogą być różne w zależności od
tego czy chcemy mniej czy bardziej wytrawną nalewkę. Nie ma ścisłych
przepisów, tak jak kiedyś słyszałam,
żeby dodać 200 liści, ani mniej ani
więcej. A liście wiadomo różne są. Tak więc pole do popisu mamy duże, a dodatki
dodajemy wg uznania i własnych upodobań w końcu nalewka ma nam smakować. Raczej
nie ma obawy, że nam się zepsuje, to nie wino, chociaż dostałam kiedyś nalewkę,
która nie dała się wlać do kieliszka bo była jak galaretka. To w przypadku, gdy
owoce są za kwaśne, za dużo pektyn. Do
nalewki wiśniowej można dodać migdały, można też zostawić trochę pestek. Nie należy przesadzać z ich szkodliwością. Kto kiedyś, myślę o trochę starszym pokoleniu nie wyjadał środków z pestek śliwek (skład ten sam), a kompoty z wiśni prawie zawsze robiło się z pestkami bo były smaczniejsze. I co, żyjemy. Pozostałych pestek też nie wyrzucamy. Wysuszone, umieszczone w lnianym woreczku mogą
służyć do okładów zarówno zimnych (woreczek schłodzić w zamrażalniku) jak i
ciepłych (ogrzane w piekarniku). Same „pijane” owoce po odlaniu nalewu możemy zamrozić lub trzymać w
słoiczku w lodówce i wykorzystywać do deserów lodowych lub owocowych.
Ja swoją nalewkę zrobiłam
na dwa sposoby. Pierwszy owoce zalane alkoholem plus około 20 liści z wiśni i
kilkanaście pestek. Drugi owoce zasypane cukrem plus kilka migdałów, plus
kilkanaście owoców porzeczko agrestu dla wzmocnienia smaku. Jaki będzie efekt zobaczymy.
Cukru dawałam mniej niż przy nalewce pigwowej, tam było 1kg cukru na 1 kg już pokrojonych owoców.
Warto sobie dokładnie
zapisywać ile czego dajemy, ile otrzymujemy soku i tak dalej. Konieczne to jest
m.in. do tego żeby wyliczyć procenty jakie będzie miała nasza nalewka no i do
tego żeby potem (czytaj: w przyszłym roku) zrobić ewentualne korekty.
No i najważniejsze trzeba
dołożyć trochę serca, jak do wszystkiego co się robi. Na pewno się uda.
Nalewki na różnych etapach robione dwoma sposobami.
W kieliszku to jeszcze nie nalewka, syrop ze spirytusem, owoce jeszcze naciągają zalane wódką, a dużym słoju owoce bez cukru zalane 70% alkoholem. I jedne i drugie muszą jeszcze trochę postać.
6 komentarzy:
Świetne lekarstwo np. na niestrawność. A jakie smaczne! Pozdrowienia
Mmmm juz za niedlugo sprobuje !!!
Pokrzywka
Dziękuję za odwiedziny. Jako lekarstwo w małych ilościach, do posmakowania trochę więcej :)
Pozdrawiam
Svarta
:)
Pisze Pani:
(...) W drugim przypadku owoce w cukrze trzymamy krótko, tak żeby puściły sok, ale nie zaczęły nam fermentować. (...)
Moje pytanie:
Jak długo mam trzymać wiśnie w cukrze: 3 tygodnie?
Moim zdaniem 3 tygodnie to za długo, ale moja odpowiedź jest spóźniona, mimo wszystko mam nadzieję że nalewka się udała.
Prześlij komentarz