poniedziałek, 6 grudnia 2010

Odporna na reklamę i zakupy


Ozdobione styropianowe kule – wstażki, pasmanteria plus szpilki, dużo szpilek


No może nie tak zupełnie, bo pokażcie mi kobietę, która nie lubi czasem zakupowo poszaleć, chociażby w szmateksie ;). Ja uwielbiam. Ale poszaleć zakupowo to co innego, niż dać się skusić reklamie na kolejną rzecz, która ma być nam „niezbędnie potrzebna”, a okaże się zupełnie bezużyteczna. Trochę takich rzeczy mam, niestety. Nie zawsze winna jest reklama, czasami brak odwagi by naoglądawszy się różnych rzeczy wyjść ze sklepu nic nie kupując. I ten wzrok sprzedawczyni, pełen wyrzutu. Pamiętam jak po zupełnie niepotrzebnym i nieudanym zakupie jakiejś torebki omijałam potem ten sklep parę lat nie patrząc nawet w jego kierunku.


Właśnie zbliża się przedświąteczny zakupowy szał i co zrobić żeby po jego zakończeniu nie pozostał nam wielki kac.

Mam słabość do ładnej porcelany, ale założyłam sobie z góry że będę miała tylko białą, wiec żadne inne mnie nie kusza, chociaż są piękne. Choinkę od lat ubieramy na złoto czerwono w związku z czym żadne inne trendy typu choinka na biało, fioletowo lub różowa mnie nie biorą i świąteczne kiermasze stroików i innych ozdób omijam obojętnie. Jakąś dodatkowa ozdobę co roku sama wykonuje w tym roku wykorzystując styropianowe kule zrobiłam 3 bombki (mogą być też ozdobą stołu).

 

Człowiek ma naturę zdobywcy i chyba dlatego z rozrzewnieniem wspominamy lata 80-te i zdobywanie towaru. Teraz to nas klientów trzeba zdobywać, a jednie szmateksy dają nam możliwość zdobycia towaru i nawet można zaobserwować, ze ustawiają się do nich kolejki. Paradoks? Inne sklepy muszą o klienta walczyć. Tysiące ludzi pracuje nad tym jak zachęcić nas do zakupu konkretnego towaru i to tak żebyśmy się nie zorientowali i jeszcze byli zadowoleni, chociaż w trakcie zakupów, potem to już nie ważne. Jak w kabarecie - „Będzie Pan zadowolony„ Katalogi i ekspozycje mamią nas pięknymi towarem tylko na obrazku! Najważniejsze to powiedzieć klientowi dużo i nic konkretnego zarazem, a że nie każdy musi się na wszystkim znać, nie zawsze wie o czym jeszcze powinien wiedzieć. Sprzedawcy są usłużni, natrętni wręcz. Nie cierpię, gdy tylko wejdę do sklepu, nawet nie zdążę się rozejrzeć, pojawia się usłużny ekspedient z tradycyjnym pytaniem „ w czym mogę pomóc?” Po za tym nie znoszę żadnych konkursów, punktów, znaczków, gratisów i temu podobnych zachęt do kupna, jeśli ktoś mnie chce zachęcić do zakupu może co najwyżej dać jakiś rabat i to wszystko. Chyba jestem trudnym klientem. Poza tym mam świadomość, że coraz trudniej znaleźć coś solidnego i porządnie wykonanego.


W cukierniach pełno ciastek, ale żeby zjeść dobre ciastko trzeba go sobie upiec, wędlin całe mnóstwo już nawet zabrakło pomysłów jak nazwać kolejny „rodzaj” szynki czy kiełbasy, w piekarniach półki uginają się od pieczywa, ale rzadko uda nam się kupić coś naprawdę dobrego i smacznego. Ceny rosną, a jakość maleje. Nie ma pewności że płacąc więcej otrzyma się lepszy towar czy tylko sprzedawca (właściciel) więcej na nim zarobi. Sklepy z ubraniami mimo, że pełne po sufit odstraszają ceną i wykonaniem, po markowy ciuch lepiej iść do szmateksu jest gwarancja, że po praniu nic się nie stanie, a jeśli nawet nie stracimy fortuny. Kupujemy pismo 200 stron, w tym 100 stron reklam, drugie tyle zdjęć, do czytania pozostało niewiele, luksusowy samochód stanie nam w nocy na bezdrożu, bo akurat elektronika nawaliła, zasięgu w wypasionej komórce brak i co, nikt Ci nawet nie pomoże „Kupiłeś sobie takie drogie auto to się męcz” pomyśli rodak mijając nas starszym modelem, który nawet zepsuty jakoś do najbliższej stacji obsługi się dotelepie. Taki mamy teraz świat lukrowany z wierzchu, a w środku chłam. Nawet markowe nowe, drogie ciuchy to już tylko nazwa, która nie ma nic wspólnego z Haute Coutre (krawiectwo na najwyższym poziomie), bo nie szyją ich krawcy o najwyższych umiejętnościach, a wykonywane są przez tanią chińską siłę roboczą. Wszystko zpsiało jak mawia nasz znajomy. Ostatnio chciałam kupić góralskie kapcie z prawdziwej skóry, a tu wszędzie skóra ekologiczna i straszne badziewie



Rogal nadziewany serem (przepis na ciasto jest tutaj)



I odnośnie zakupów przypomniało mi się takie zdarzenie sprzed lat. Razem z koleżanka z pracy często spotykałyśmy się na przystanku i razem jechałyśmy do , albo wracałyśmy z pracy i gadałyśmy o różnych babskich sprawach. Pewnego dnia koleżanka mówi „Anka, ale miałam wczoraj chandrę, i wiesz co poszłam na zakupy i kupiłam dwie bluzki”. „ No i co?” pytam „przeszło Ci?”. „ Nie, mam jeszcze większą bo wydałam kasę, która przeznaczona była na coś zupełnie innego”. Nie musze nadmieniać ze bluzki nie były tanie.

Ostatnio przekonałam się, że wydawałoby się taka zwykła tarka do ziemniaków może po prostu nie trzeć! Naprawdę! Ziemniak się po nie ślizga, robią się w nim rowki ale zetrzeć się nie da. Porównałam ze starą tarką o okazało się otworki w nowej tarce są źle rozmieszczone, poza tym tarka rozszerza się do dołu, natomiast otworów nie przybywa! Pozatym że ładnie wgląda, pożytek z niej żaden.

Tak więc w tym przedświątecznym szaleństwie zakupowym życze Wszystkim rozważnych i przemyślanych zakupów.

Anula


Worek na orzechy (może być na prezent) uszyty z aksamitu, w środku płótno




P.S.

W chacie na razie zastój, no może nie zupełny M pracuje na uruchomieniem ogrzewania centralnego, bo palenie w jednej kuchni jak przyjdą większe mrozy może nie wystarczyć. Jak zima nie odpuści wylewki na podłogi i rygipsy będą robione dopiero na wiosnę, znaczy to, ze zimą poleniuchujemy trochę ;). Będzie czas na poczytanie mam ochotę na ksiązkę Elizabeth Gilbert "Jedz, módl się, kochaj", a potem na film (w oparciu o książkę) z Julią Roberts. Ciekawe czy reklama znów ze mnie zakpi?! 


2 komentarze:

Grey Wolf pisze...

nom trza mieć silną wolę, i odporność na wciskanie 'kitu', nabijanie w butelkę ;)..teraz się robi rzeczy, aby tylko wyglądały, że mają służyć temu na co wyglądają :), albo po paru razach się psują..wszystko schodzi na psy, nie obrażając piesków..
A jakby się patrzyło na produkcję tych wędlin, to potem nie chciało wziąć do ust, już lepiej nie wiedzieć co jest w środku, i czym 'podrasowane', chyba, że samemu robić..
Rogal smakowity ! :D

Anonimowy pisze...

Anulko, Ty jesteś mądra kobieta, myślałam,
że wszyscy wpadają w przedświąteczny amok,
obłęd w oku, pożyczka i szał zakupów. Bom-
bardowani reklamami, kolędami, lukrem ukrywającym pustkę wywołują w nas poczucie
winy, jak to, a ty nic? nie kupujesz, nie wydajesz? Dlatego też sama robię wędliny, piekę chleb, nawet pokusiłam się w tym roku na oscypki z mleka krowiego, bo owiecek nie ma, a ile radości, jak się uda.
Szmateksy uwielbiam, są tam perełki.
A Gucia wczoraj przyniosła mysz, wyszła
tylko na chwilę, szczęka mi opadła
Pozdrawiam Anulko serdecznie Maria z Pogórza Przemyskiego
A bombki zmyślne, a rogalik pyszności.
Mam nadzieję, że zima tylko postraszyła, z drugiej strony poleniuchować też wskazane.