czwartek, 11 lutego 2010

Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek



Gdy uderzył wielki dzwon,
Objął w świecie pączek tron.
Król przez wszystkich ukochany,
Piękny, pulchny i rumiany,
W brzuszku wprawdzie miał on dziurę,
Lecz w tej dziurze konfiturę.
Okazale i wspaniale siadł król Pączek na krysztale:
A wokoło jego dworki , wysmukłe , kruche faworki…


J. Mączyński Losy króla pączka

z książki Hanny Szymanderskiej

Polskie Tradycje Świąteczne



Pączek zjedzony Tłusty czwartek zaliczony, ale to niestety nie taki pączek jak pamiętam z czasów kiedy mieszkałam w Warszawie. Pączek od Bliklego, albo z Horteksu, Oblany cieniutkim przeźroczystym lukrem, posypany skórką pomarańczowa, a w środku… prawdziwa twarda marmolada. Pączki były nieduże dobrze zarumienione. No po prostu palce lizać. Nie wiem czy w Warszawie można takie jeszcze dostać, bo parę ładnych lat mnie tam już nie ma, ale wierzę że takie pączki są jeszcze. Już pierwszego roku jak przyjechałam na Podkarpacie szukałam pączków takich jakie pamiętałam z Warszawy, a tu nic tylko wszędzie obsypane cukrem pudrem, który przy pierwszym kęsie ląduje nam na ubraniu, po drugim kęsie rzadka masa” różana” też się tam znajduje. No i po przyjemności jedzenia pączka. Dla mnie to nie ma nic wspólnego z pączkami które pamiętam.
Mówi się że co kraj to obyczaj, a tu nie co kraj, ale i co region. Człowiek ma pewne przyzwyczajenia, więc jak przyjechałam w te regiony to chciałam sobie kupić zwykłego rogala. Wchodzę do piekarni, patrzę jest tyle rogali, no to proszę o jednego ,a pani pyta mnie uprzejmie jakiego z czekoladą, marmoladą, serem i nie wiem z czym jeszcze. Ja mówię że takiego zwykłego bez niczego w środku. A pani na to ze takich to nie ma, znaczy się nie robią w ogóle. Teraz to może bym już sobie sama upiekła, chociaż jeszcze nie próbowałam.

A z Tłustym Czwartkiem wiąże się jeszcze taka śmieszna historia (Grażynka pewnie pamięta – pisze tak bo wiem że tu zagląda, a przy okazji serdecznie pozdrawiam), a mianowicie obchodziliśmy Tłusty Czwartek dwa razy, a to za sprawą kalendarza, który wisiał na ścianie. Patrzymy jest tłusty czwartek zaznaczony w kalendarzu no to się umówiłyśmy kto ma kupić rano pączki, nie pamiętam już czy to byłam ja, ale pamiętam, że w drodze do pracy zdziwił mnie brak kolejek i jakoś mało ludzi niosących pakunki o wiadomej zawartości. Dopiero ktoś w pracy, zdziwiony jak zobaczył te pączki, powiedział nam, że to dopiero w przyszłym tygodniu. Okazało się, ze w kalendarzu był błąd, nie ten jeden jak się później okazało, było np. napisane Dzień Matki i Ojca. No i Tłusty Czwartek mieliśmy dwa razy.

Pozdrawiam i życzę pysznych pączków

Anula



4 komentarze:

aagaa pisze...

Dwa tłuste czwartki!!Niezła historia!
A jak ja się dzisiaj najadłam pączków!!!Jak wielki ,, pąk,,się czuję!
Pozdrawiam

Svarta pisze...

A ja nie zjadlam ani jednego, ake w ramach nadrobienia kalorii zaraz robie frytki:P

Ola pisze...

Zjadłam jednego-symbolicznie.Za to narobiłam chruścików i już nie było symbolicznie.Niestety

Anula pisze...

Aga pewnie były to takie dobre jak te co ja pamietam. Ja zjadłam jednego tutejszego i miałam dość!
***

No pewnie we Francji pączków nie ma ale może jakies inne słodkości są
***
Aszka O chrust czyli po mojemu faworki, uwielbiam co roku robię i zawsze mówię, że to ostatni raz, bo dość pracowite sa a jedzenia na 5 minut. Pewnie i w tym roku na ostatki zrobię :)