środa, 13 stycznia 2010

Kolekcje - sentymentalnie


Któż z nas kiedyś czegoś nie zbierał, nie kolekcjonował, nie pasjonował się jakąś dziedziną. Szczególne natężenie takiego kolekcjonerstwa, zbieractwa pojawia się w latach szkolnych, najczęściej w formie rywalizacji, chęci zaistnienia wśród rówieśników. Ale często te pasje trwają nadal i nadają dorosłemu już życiu, sens.

W swoim życiu zbierałam wiele różnych rzeczy i jakaś żyłka kolekcjonera, a może nawet więcej zbieracza, tkwi we mnie nadal. Nie biegam jednak po antykwariatach, sklepach ze starociami , nie przeglądam stron w internecie w poszukiwaniu kolejnego eksponatu do swoich kolekcji. Powstawały one zupełnie przypadkowo na przestrzeni wielu lat. Pojedyncze przedmioty, podarowane przez przyjaciół, znalezione w kolejnych miejscach gdzie mieszkałam powiększały moje zbiory, ze zdziwieniem stwierdziłam, że w niektórych z nich jest jakaś „magiczna siła”, po pewnym czasie zaczynają do siebie przyciągać inne podobne wzorem, czy wręcz tworzące komplet, mimo, iż miejsca w których ich odnalazłam dzieliły dziesiątki kilometrów i jakże odrębna historia, po dziesiątkach lat chcą być znów razem, jak dwoje rozdzielonych przez życie kochanków. Poszczerbione przez lata, ale żyjące wspomnieniami młodości. Są dla mnie bardzo cenne, z każdą wiąże się jakaś historia, przypominają osoby których nie ma już między nami, albo miejsca w których byłam.

Kolekcję filiżanek rozpoczęła filiżanka truskawka i spodek listek. Od niej wszystko się zaczęło.




Teraz ma już ponad 20 koleżanek .Kolekcja dzbanków do kawy, herbaty zajmuje trochę miejsca. Niektóre pełnią role tylko dekoracyjną, inne spełniają role użytkową.


Jeden jest nawet w komplecie



Chociaż talerz do niego znalazł się w całkiem innym czasie i miejscu. Ten poniżej pełni rolę pojemnika na drewniane przyborniki




Dwa w kwiatuszki to z mojego rodzinnego domu, maja po jednej filiżance do towarzystwa.

Wszędzie po domu stoją lub wiszą rzeźby pochodzące od dwóch twórców z mojego rodzinnego miasta. Mało znanego, zdolnego ludowego rzeźbiarza, który jednak, w czasach gdy go spotykałam, pieniądze za sprzedane rzeźby przeznaczał na jeden cel – alkohol – szkoda,



i od artysty rzeźbiarza Stanisława Romaniaka z którym nasze drogi się spotkały w czasie kiedy on z Zakopanego przeniósł się do Skierniewic, potem się rozeszły ja przeniosłam się na Podkarpacie, on też przeniósł się w inne miejsce.


Wydaje mi się, ze jako artysta, a także poeta nie został doceniony. Może zbyt bardzo był otwarty do ludzi, może niektórzy wykorzystywali jego szczerość i bezinteresowność. Kiedyś miał stronę w internecie, szkoda, ze nie można teraz zobaczyć jego prac. Jeśli przypadkiem trafi na mój blog to serdecznie go pozdrawiam, a także jego żonę Danuśkę też utalentowaną i wielkiego serca kobietę.
Anula

7 komentarzy:

Svarta pisze...

Kolekcja rzeźb w postaci sztuk dwóch zawitała też do Paryża :) A zbieractwo mamy chyba we krwi :] Z Twoich kolekcji należy jeszcze wymienić znaczki, muszelki (!) i drewniane puzderka :))

Ola pisze...

Ładna kolekcja u mnie to idzie falami...Co do artystów,to jest gatunek dziwny.Wiem,bo mam w rodzinie artystę.Oni żyją w innym świecie i my "normalni" nie rozumiemy ich.Chociaż staram się.Ale jak wiemy z historii oni zawsze mieli "pod górkę".No i są bardzo egoistyczni w swoim życiu.Czasami myślę,że to wygodnictwo

Anula pisze...

Martusiu! To ja bym jeszcze dodała słonie i słoniki, monety,pocztówki,książki i całe sterty czasopism (nie tylko moje :)) nie wspominając o juz powycinanych i posegregowanych artykułach, przepisach i poradach różnych.
Buziaczki

Aszko czy nie za surowa ocena artystów? Niektórzy mają naprawdę cieżkie życie bo doceniaja ich dopiero następne pokolenia. Pozdrawiam serdecznie

aagaa pisze...

Porcelanę masz przepiękną!
Pozdrawiam

Anula pisze...

Dziękuję za odwiedziny Ago. Miło będzie znów Cię gościć.
Pozdrawiam serdecznie

Grasza44 pisze...

Znowu jestem u Ciebie w gościnie - piękną kolekcję prezentujesz - kiedyś też zbierałam porcelanę, stare srebra, miałam kolekcję pięknych znaczków a nawet etykiet zapałczanych. W którym momencie życiowego zakrętu - porozdawałam wszystko rodzinie, myśląc młodzi są,to im na pamiątkę zostanie. Pozdrawiam serdecznie.

Anula pisze...

Witam Cię serdecznie Graszko!Też zbierałam etykiety zapałczane, stare dzieje,gdzieś sie zawieruszyły przy kolejnej przeprowadzce. Nawet mi ich trochę szkoda.
Pozdrawiam cieplutko.