Przekonałam się o tym całkiem niedawno, ponieważ do tej pory poza pestkami dyni nie jadłam, a
wydrążona dynia kojarzyła mi się z Halloween. Nie lubiłam smaku i zapachu dyni
i po porostu omijałam ją szerokim łukiem. Widziałam na różnych kulinarnych portalach
internetowych zachęty w postaci Dyniowego Tygodnia itp. Ale mnie to nie interesowało.
Z dynią jest pewnie trochę tak jak ze szpinakiem. Trzeba się do niej
przekonać. Nauczyć dobrze przygotowywać i potem zagości już na stałe w naszym jadłospisie.
Ze szpinakiem nigdy nie miałam problemu. Lubiłam go odkąd pamiętam. Z dynią zeszło mi znacznie dłużej. Pamiętam, że
moja Babcia jadła zupę mleczną z dynią. Robiło się jeszcze u nas dynie w occie,
ale na mnie nie przeszły te rodzinne tradycje. Miałam w lodówce zamrożoną
startą dynię, którą dostałam jeszcze w zeszłym roku od koleżanki. Odmawiać jakoś nie wypadało. Dynia była
mocno pomarańczowa, taka odmiana. Dynie rozmroziłam, a że akurat miałam piec
chleb więc pomyślałam, że jak dorzucę, na próbę, ze dwie łyżki to nic się nie stanie. Chlebek
był na zakwasie z przewagą maki żytniej (jasnej i ciemnej) i niewielkim
dodatkiem drożdży. Wodę wymieszałam pół na pół z serwatką. Chlebek wyszedł bardzo dobry, wilgotny, o delikatnym smaku. Minimalnie mi opadł , bo trochę przegapiłam moment włożenia do piekarnika. Być może byłby jeszcze lepszy, a przynajmniej wyższy :)
Do chleba włożyłam 2 łyżki dyni. Co zresztą? Pomyślałam
skoro jestem na etapie robienia różnych placków spróbuje placki z dyni.
Poczytałam parę przepisów i wymyśliłam
sobie taki:
Placuszki
z dyni.
Około 300-400 g startej dyni
2 łyżki zsiadłego mleka
Około 1 ½ szklanki mąki
(ciasto ma być dość gęste, ja
rozmrożoną dynię odcedziłam na sicie)
2 jajka
Pól łyżeczki soli
Łyżeczka cukru
¼ łyżeczki startego imbiru
½ łyżeczki Carry
Ciasto ma mieć konsystencje jak na placki ziemniaczane.
Zawsze mieszam wszystkie składniki, oprócz jajek, żeby
ciasto było bardzo gęste, a potem dodaję jajka i jest akurat. Zresztą każda Pani domu
ma swoje kuchenne sekrety.
Placuszki wyszły rewelacyjne. Mnie najlepiej smakują
delikatnie posypane cukrem. Być może ten gatunek dyni sam w sobie jest dość
słodki bo jakoś nie pasują mi one do słonych sosów czy innych dodatków.
No to teraz nie wypada mi nic innego jak zapełnić piwnicę
chociaż kilkoma dyniami, najlepiej pomarańczowymi, a w wolnej chwili zetrzeć i
zamrozić i potem będzie jak znalazł.
Smacznego życzę
Na koniec parę zdjęć z moim siostrzeńcem Wojtkiem i dyniami :) (zdjęcie sprzed paru lat)
Ciężka praca
Jesień nadchodzi - dzieło Wojtka też sprzed paru lat, może mama trochę pomagała.
1 komentarz:
Pysznosci, wprawdzie na chleb sie nie porywam, ale placki z dynia chyba wyprobuje Twoj przepis :)
Szkoda, ze dynie takie wielkie, bo bym wysiala w ogrodku :)
Prześlij komentarz