czwartek, 14 kwietnia 2011

Nasza Chata pod Wiatrakami XXIII

Wiosna nas raczej nie rozpieszcza. Zimno, wietrzno i mokro, ale żeby bałwanki (na poprzednim poście)  witały wszystkich, którzy trafią na mój blog to już przesada.   Mimo zimna kwiaty pną się w górę do skąpego słoneczka.



Fiołki wyzbierałam w zeszłym roku z różnych miejsc i tworzą teraz jedną dużą kępę. Posiana późną jesienią trawa pięknie się zazieleniła i urosła. Powstał też mały warzywnik, w którym nieśmiało wschodzi rzodkiewka.


Remont, można powiedzieć strategicznej części chaty, dobiegł końca. Kolejny etap, kuchnia i hol planujemy na czerwiec. Porządki i przenosiny do nowej części trwały ponad tydzień. W zasadzie w każdym pomieszczeniu nastąpiły pewne zmiany no i oczywiście zrobiło się przestronnie i luźno do czasu kolejnego etapu, kiedy to na pewien czas znów trzeba się będzie ścieśnić, ale to już pikuś w stosunku do tego co było. Jeśli ktoś oglądając zdjęcia z poprzednich postów i czytając nasze opowieści o tym, co tutaj będzie, nie bardzo to sobie wyobrażał to zapraszam na salony, może niezbyt duże, ale my nie lubimy wielkich pomieszczeń. Salon 30 m2 już mieliśmy i dziękujmy, wolimy małe przytulne pokoiki. Tu było przedtem boisko, a w rogu za fotelem stały żarna!




Garderoba z saloniku to może nie jest najlepsze rozwiązanie, ale z przedpokoju nie dało rady, poza tym, drzwi są nieduże, wyglądają trochę tajemniczo, a mnie kojarzą się z Alicją w Krainie Czarów, Ciekawe co jest za tymi drzwiami? ….



Za drzwiami wejściowymi do saloniku…. inny świat.



Okazało się, że decydując się na zakup różnych rzeczy podświadomie wybieram określony styl, wzór, kolor i potem wszystko ze sobą współgra. Firanki kupiłam już jakiś czas temu, roletki do okna kupione w zeszłym roku, muszle kocham od zawsze, kilka ozdobnych płytek z kwiatuszkami okazało się, że podobne do tych na firance, do tego wiklina. Wszystko złożyło się na taki wystrój łazienki.











Przez jakiś czas, zajęta sprzątaniem i urządzaniem nowych pomieszczeń, nie piekłam chleba, z tym większym apetytem rzuciliśmy się na świeżo upieczony razowy chlebek.
Co prawda z zakupem pieczywa w mojej wsi problemu nie ma, nawet podjeżdża pod „drzwi” to jednak razowego chleba kupić nie można. Wszyscy kupują biały chlebek i bułeczki i objazdowe piekarnie się do tego przystosowały. Pierwszy raz kupując chleb z samochodu poprosiłam o ciemny i dostałam biały dobrze wypieczony, czyli ciemny, oczywiście tylko z wierzchu. Nie wiem dlaczego zawsze kojarzyło mi się, że chleb wiejski to właśnie ten ciemny, a tu nawet ten pieczony przez co niektóre wiejskie gospodynie też jest bielutki jak mleko i pieczony na drożdżach, a nie na zakwasie. Widocznie ludność wiejska przerzuciła się na bielutki chleb miejski, z kolei miastowi na ciemny razowiec lub orkiszowy. Z zakupami, jak już ktoś nie ma możliwości pojechania do większego i schludniejszego sklepu do Krosna, Dukli ewentualnie trochę dalej do Jasła gdzie z kolei jest Kaufland, który lubię ze względu na dużą różnorodność artykułów spożywczych, nie ma w mojej wsi problemu codziennie jeżdżą dwie piekarnie (w jednej można też kupić podstawowe artykuły spożywcze) dwa razy w tygodniu artykuły spożywcze, raz w tygodniu warzywniak i sezonowo sadzonki kwiatów i warzyw. Oczywiście w większości handel ten urąga to podstawowym wymogom sanitarnym i korzystam z usług handlu obwoźnego sporadycznie jednak świadomość, że jest taka możliwość znacznie ułatwia wiejską egzystencję. Nie wiem dlaczego tak jest, że w naszych wiejskich sklepach przeważnie jest brudno, nieświeżo i zawsze ktoś z butelka piwa kiwa się nad ladą, przecież nawet pod sklepem picie piwa jest zabronione, ale gdzież by to na wieś jakaś kontrola przyjechała, w mieście mają co robić i nie trzeba nigdzie jeździć. Poza tym większości to nie przeszkadza, ja należę do mniejszości, a mniejszość wiadomo nie ma głosu.
Pozdrawiam wiosennie usilnie wypatrując słońca i ciepła


Anula

14 komentarzy:

ankaskakanka pisze...

Nowe, wyremontowane wnętrze zawsze cieszy właściciela a dekorowanie to najmilsza rzecz urządzania. Czysto i schludnie u Ciebie. W miarę postępu pokaż więcej. Nigdy nie mieszkałam na wsi ale mój ojciec ma domek i wiem, że zimny lód, który tutaj kosztuje 0.40, może kosztować 2.50 zł. A miejscowi od zawsze spotykali się pod sklepem i chyba tak zostanie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ale ładnie wszystko zrobione, czyściutko, jaśniutko i pachnie świeżością. Świetnie zgrane kwiatki na kafelkach i firance, a w ogrodzie jak pięknie, ogrom pracy. Pachną Ci, Anulko, fiołki? a co to za białe kwiatuszki obok żółtych bratków? Mam w planie upiec pizzę z kaszą gryczaną w piecu chlebowym i chlebek, na wyjeździe, dziś piekłam jabłecznik, bo mam jeszcze swoje jabłka i lepiłam pierogi. Zimno jest, po południu lało jak z cebra, ciepełka chcę pozdrawiam serdecznie, pa.

jola pisze...

Oj Anulko pięknieje Ci ta twoja chata w oczach i ogród, pięknie kamyczki poukładane wokół grzadek, widac, że dużo pracy w to włożyłaś. Wiesz u nas na wsi mamy aż trzy sklepy, są porządne, czyste i nawet towary takie jak w Krakowie, ale niestety co do chleba, to kiepściutko, na wsi króluje najtańszy biały chleb, orkisza Tomek przywozi z Krakowa, bo tu jest nie kupienia. U nas dzisiaj zima, biało, bielusieńko, tak, że na moim blogu spokojnie bałwanki mogłyby witać Gości :))

weszynoska pisze...

Pięknie, czyściutko i świeżo :) Cieszą oko widoki skończonych etapów. A "obwoźne sklepy" i u nas funkcjonują, zapewne Ci sami dostawcy, podjeżdżają w naszą uliczkę i klaksonem wołają klientów. Najczęściej kupują ludzie wczorajszy chleb...jest po 1 zł. Dzisiejsze są po 1.80. Ano czasy takie, każdy patrzy gdzie taniej, oj nie przelewa się wiejskim gospodyniom. Do sklepów stacjonarnych przywykłam, wchodzę i mówię ogólne dzień dobry...ilu by nie było tych co pod wieczór piwko popijają zawsze każdy grzecznie odpowie. Życie na wsi inne, kichniesz z jednej strony a z drugiej już Ci na zdrowie życzą. Zaczytuję się Anulo w Twoich chlebkach..oj kusi kusi spróbować. Ale jakoś nie mam odwagi.

aagaa pisze...

Piękne kwiaty!! I w domku u Ciebie pięknie!!!masz sliczne drzwi.Napiszesz z jakiej firmy?
Pozdrowionka

Anula pisze...

Ankoskakanko przed sklepem to by mi aż tak bardzo nie przeszkadzało, ale oni w sklepie to piwo piją.

A wiesz Marysiu, że nie wąchałam, jakoś przy tym zimnie i wietrze, z daleka nie czułam zapachu, ale sprawdzę. Jutro podobno ma być cieplej. Białe kwiatuszki to też bratki tylko takie drobne :) Ale Cię wzięło na gotowanie i pieczenie, żeby tylko energii starczyło bo święta tuż tuż. Mnie jakieś lenistwo co do gotowania opanowało. Wszystko inne moge robić.

Och Jolu tą zima to mnie zaskoczyłaś przecież u Was cieplej powinno być, pewnie dlatego że wyżej mieszkasz :).

Wszystko to prawda Węszynosko, do życia na wsi trzeba się przyzwyczaić i albo go polubic, albo ... wrócić do miasta. Ja nie narzekam i chociaż wiele rzeczy mi się nie podoba to jednak szala tych pozytywnych przeważa :)Jak byś mi powiedziała parę lat temu, że będę piekła chleb w domu to bym nie uwierzyła :)

Serdecznie dziekuję Dziewczyny, za uznanie naszej pracy (i fachowców też) no i że Wam się podoba :)

Anula pisze...

Ago drzwi to PortaDrzwi. Nazywaja się Wiedeń. Nam sie podobały ze względu na prostotę i elegancje. Do tego sa ościeżnice regulowane, które wyglądają trochę jak dawne drzwi czyli solidnie :)
Serdecznie dziękuję za odwiedziny i miłe słowa :)

Grasza44 pisze...

Anulko, jak ja lubię tu wpadać i czytać, czytać...tak wyraziście i barwnie opisujesz życie na wsi. Czuję się jak za dawnych dziecięcych lat, w sklepiku wiejskim było wszystko...i mydło i powidło, nie pamiętam tylko pijaczków:)))Kiedy spędzałam wakacje u cioci, to do sklepu chodziłam po dwa cukierki, trochę nasypanego do tytki cukru pudru....i palcem lizałam zanim do domu wróciłam, oj to były fajne czasy!!! Anulko jak już masz w domku pięknie, aż Ci "zazdroszczę", nie musisz robić przedświątecznych porządków:)))Kwiatki rosną w ogródku rewelacyjnie, pod Twoją troskliwą rękę...plony będę super!!!! Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaczki przesyłam,pa.

Go i Rado Barłowscy pisze...

Jej, kiedy Ty znalazłaś czas dla ogrodu przy remoncie!!! Ani źdźbła trawki przy tym cudnym, wiosennym kwieciu nie uświadczy. Perfekcja! Brak mi słów. Czyżby doba u Was jakaś dłuższa była, czy jak?
Serdeczności

Unknown pisze...

Super pomieszczenia wyszły :)Ja również lubię małe przytulne i ciepłe pokoiki , duże otwarte przestrzenie są zimne i mało intymne :) haha człowiek nie czuje jak mu się rymuje :) Pozdrawiam cieplutko :)

Grey Wolf pisze...

no u ciebie salony już jak w mieście :)..niestety taka trunkowa wiejska tradycja..nikogo to nie razi, a tylko podziw, i szacunek ;)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Anulko, przyjmij najlepsze życzenia świąteczne, radosnej Wielkanocy wśród rodziny, samych smakołyków, obfitego dyngusa, pozdrawiam serdecznie.

Anula pisze...

Graszko dziękuję :) Faktycznie porządki zrobione wcześniej ale ciągle jest coś zrobienia. Najgorsze, że ja teraz to bym z ogrodu niw wychodziła, a tu do garów trzeba :)
Go i Rado to dlatego że jeszcze nie tak dużo mam uprawnego areału, wiekszoŚĆ to trawa :)

Grey Wolf miło Cię widzieć :) Salonik jest jeden i musiałam go dopasować do mebli, które były znacznie wcześniej.

Gevilla w końcu człowiek jak się okazuje do egzystencji wcale dużo miejsca nie potrzebuje i sprzątania mniej :)
Wszystkich pozdrawiam świątecznie i serdecznie i dziękuje za odwiedziny w tym gorącym przedświątecznym okresie :)

Anula pisze...

Marysiu pięknie dziekuję :) Tobie i Twojej Rodzinie również życzę Wspaniałych Rodzinnych świąt.
Buziaczki