wtorek, 6 kwietnia 2010

Nasza Chata pod Wiatrakami XIII



Przepraszam, wszystkich sympatyków mojego bloga, za brak życzeń świątecznych i świątecznej atmosfery, która zawitała do innych blogów, po prostu w nawale pracy związanej z przeprowadzką i przygotowaniami do świąt, nie dałam rady :(.




Swiąteczna Niespodzianka od przyjaciólki. Skrzyneczka, a w niej pisanki. Własnorecznie zdobione. Dziekuje serdecznie Jadziu!



Po 2 tygodniowym życiu na wysokich obrotach najpierw pakowanie, potem przeprowadzka i rozpakowywanie poczułam się jak balon z którego uszło powietrze. Delektowałam się błogim spokojem i zadowoleniem, że nic nie muszę, w czym utwierdzał mnie też mąż, chociaż gdzieś w zakamarkach podświadomości błąkała się myśl o konieczności napisania na blogu chociaż paru słów. No i tak zeszło aż do dzisiaj, kiedy pogoda jest deszczowa i senna, na zewnątrz nic się robić nie da,a święta mamy już za sobą. Ale może po kolei.


Pierwsze kartki, które trafiły do chaty
Przeprowadzkę mieliśmy zaplanowaną na piątek, tydzień przed świętami. Wcześniej przyszedł właściciel firmy od przeprowadzek, rzucić okiem na to co mamy do przewiezienia i jaki trzeba będzie podstawić samochód. Ocenił, ze 3 ludzi załatwi nam przeprowadzkę w 2 godziny, my oceniliśmy na minimum 3. Jak się później okazało przeprowadzka zajęła 7 godzin. Oczywiście miały być wszelkie zabezpieczenia mebli, folia bąbelkowa, narożniki na meble itp. W rzeczywistości była to zwykła tektura i cienka folia. Meble musiały być najpierw owinięte folia, potem tektura i na to jeszcze raz folia. To zajęło sporo czasu. Chłopaki pracowali ciężko, ale widać było, że pojęcia o pakowaniu za dużego nie mieli. Ostatecznie sporo rzeczy (m.in. drabinka, suszarka, stolik) się nie zmieściło, kosztowało nas to dodatkowe dwa kursy, a telewizor dość ciężki, bo nie z tych z nowszej generacji, wieźli w szoferce na kolanach.

Przez parę pierwszych dni trudno było się poruszać w labiryncie kartonów

Przeprowadzajac się dwa lata temu z domu do bloków, sytuacja była dużo prostsza bo było niewiele mebli, w większości kartony i wszystko było składane w jednym pokoju. Tu sytuacja była zupełnie inna. W międzyczasie przybyły meble i trzeba było tak zorganizować przeprowadzkę żeby najpierw wypakowywać meble i ustawiać je na docelowych miejscach, potem na srodek kartony. Myśleliśmy, że jak już ktoś zajmuje się przeprowadzkami to takie różne niuanse są mu znane. Okazuje się, że nie, a profesjonalizm jest tylko w reklamie.
Przeżyłam też chwile grozy! Chwilę po zakończeniu wyładunku, samochód już pojechał, my też postanowiliśmy pojechać po resztę rzeczy i przy okazji coś przekąsić na mieście. Ale gdzie jest moja torebka? Najpierw położyłam ja na kanapie, potem na fotelu tyle pamiętam. Szukamy pomiędzy kartonami. Nic. W torebce klucze od mieszkania, karty, dokumenty, wiadomo- wszystko! Nachodzą mnie czarne myśli, może w całym tym zamieszaniu zmieniła właściciela. Po chyba 15 minutach stresu, nagłe olśnienie. Sięgam po duże otwierane pudło na różne drobiazgi, stojące górze regału. Otwieram – jest! Co za ulga! Teraz dopiero przypomniałam sobie moment włożenia tam torebki. Jakbym sobie nie przypomniała szanse znalezienia jej tam były raczej marne.
Największe niedogodności w chacie to obecnie brak łazienki i szafy. Przy pierwszej kąpieli w wannie chyba otworze szampana, bo przez okres ostatnich 2 lat był niestety tylko prysznic, teraz musi jakoś wystarczyć duża miska (największa jaka była do kupienia:)). W domu mieliśmy garderobę, w bloku szafy w zabudowie, teraz musi wystarczyć jedna szafa, którą tu zastaliśmy, do czasu aż powstanie garderoba. Dlatego część regałów na książki pełni teraz rolę kredensu, w kredensach jest miejsce na ubrania. Ubrania zimowe i wiele rzeczy, które obecnie nie są niezbędnie potrzebne do życia powędrowało na strych w oczekiwaniu na swoje miejsce.

Zawsze podobały mi się obrusy za szkłem i teraz zupełnie przypadkiem tak właśnie jest


W chacie pierwsze co będzie robione to….. odbudowa piwnicy. Pokazywałam ją wcześniej, niestety część jej w zimie się obsunęła, widocznie liczne kucia przy usuwania betonowej podłogi w dawnej oborze, osłabiły jej konstrukcję. Zostaną odbudowane tylko boczne ściany, sklepieniem będzie wylewka pod podłogi w sypialni, łazience i garderobie. Będą to pierwsze pomieszczanie, które powstaną w gospodarczej dotychczas części chaty.


O tym co będzie się działo w ogrodzie będę pisać w swoim dawnym blogu ogrodowym. Taką myśl podsunęła mi Scholastyka. I to chyba niezły pomysł, bo chociaż mój dawny ogród jest już w innych rekach i nawet nie wiem i nie chcę wiedzieć jak wygląda to wiele pomysłów tam zrealizowanych chcę wykorzystać w nowo zakładanym ogrodzie.
Tak więc miłośników ogrodu już wkrótce zapraszam tu


Serdecznie Wszystkich Pozdrawiam
Anula




6 komentarzy:

Ola pisze...

Pamiętam taką przeprowadzkę i czytając przypomniałam sobie swoją.
Powodzenia w nowym domu

Scholastyka pisze...

Najważniejsze, że już po ... wiem jak to jest, przeprowadzałam córcię 4 razy w ciągu pół roku (rekordzistka chyba ;-)) z nieiwelką ilością mebelków, a wspominam to jak senny koszmar. Ogromnie się cieszę, że będzie też i o ogródku. Niedogodności przeminą i szybko zapomnisz, a ile radości Cię czeka no i pracy. Duzo wytrwałości i życzę każdego dnia lepszego niż poprzedni w nowym otoczeniu, a Twoje okolice są takie piekne.

Scholastyka pisze...

i zapominałam - ta szafka z obrusikami - cudna :-)

Grasza44 pisze...

Anula cieszę się, że już po wszystkim...chociaż nie do końca. Jesteście już w swojej wymarzonej chatce a to najważniejsze - powoli się sytuacja ustabilizuje. A z tą torebką, to faktycznie miałaś szczęście - masz doskonałą pamięć! A ja, to bym się całkowicie zatraciła w takim rozgardiaszu i w życiu bym nie wiedziała gdzie co mam. Wystarczy, że przy porządkowaniu w szafach coś poprzekładam, to n ie mogę potem długo, długo znaleźć - koszmar. Pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Cieszę się bardzo i pozdrawiam serdecznie :-) Agnieszka

Anula pisze...

Aszko, Scholastyko, Graszko i Agnieszko serdecznie dziękuje za miłe odwiedziny :)i ciepłe słowa. Postaram się teraz bywać częściej i u siebie i u Was, chociaż nowe wyzwania czekają.

Scholastyko moja na szczeście poradziła sobie sama z przeprowadzkami,pewnie dlatego ze bez mebli i większość rzeczy jeszcze jest u nas.

Graszko chyba jak to mówią miałam w tym momencie więcej szczęścia niz rozumu. Jakbym sobie nie przypomniała to to pudło chyba byłoby ostatnią rzeczą do której bym zajrzała.
Serdecznosci przesyłam i Pozdrawiam