Plac zabaw w naszej wsi jest, ale jakby go nie
było. Zaraz przypomniał mi się film Kogel
Mogel. Łązienkę? Mamy, jak to mamy nie mieć, ale chodzimy do wygódki. No
więc plac zabaw dla dzieci w mojej wsi JEST, ale jakby go nie było i bawimy się
na własnych podwórkach. Powód zamknięcia. Nie
spełnia warunków bezpieczeństwa i sanitarnych. Podpisu pod tą informacją
brak, pieczątki też, więc nie wiem w czyjej gestii jest zamknięcie takiego
placu i kto ma klucz? Podobno nie został wymieniony piasek. Ile może kosztować
wywrotka piasku (może dwie – plac jest dość duży). Co prawda piaskownicy nie
zauważyłam, więc widocznie chodzi o piasek ogólnie, wysypany na terenie placu
zabaw. Jeśli chodziłoby o samą piaskownicę to problem byłby co najmniej
groteskowy. Nasunął mi się na myśl plac zabaw pomiędzy blokami, gdzie często
bawiła się moja córka. Piasek co roku był co prawda dosypywany do piaskownicy,
ale na całym terenie był jaki był. Wieczorami na ławkach siedzieli okoliczni
pijaczkowie, a w piaskownicy można było znaleźć różne rzeczy. Czysty piasek
zresztą szybko znikał bo ludzie wieczorami wynosili go wiadrami dla domowych
zwierzątek. Nikt jednak placu zamknąć nie
mógł z tej prostej przyczyny, że nie miał jak. Teren nie był przecież ogrodzony.
Widocznie od tamtego czasu wiele się zmieniło, a może jest to po prostu
przerost formy na treścią. Nie wiem czy dzieci na wielu podwórkach mają lepsze
warunki sanitarne, czy nie ale na pewno nie wszystkie mają do dyspozycji huśtawki
i zjeżdżalnie. Zaś plac zabaw, który zamknięty jest od początku sezonu
zarasta trawą i chwastami.
Obok
placu zabaw są trzy boiska, chyba wybudowane w ramach program „Orliki” .
Całkiem porządne boiska, ale puste. Nikogo na nich nie było.
Zdziwiło mnie to
trochę. Nie ma chętnych, żeby pograć w piłkę, przecież są wakacje. Moje zdziwienie
wyjaśniła informacja na tablicy o godzinach otwarcia zespołu boisk.
Z
czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Z drugiej strony, aż tak bardzo się takimi
rzeczami ostatnio nie interesowałam . Nie wiem z jakich względów dostępność do
boisk jest tak ograniczona. Sprawdziłam w internecie jakie są zasady
korzystania z takiego boiska bo może tu tkwi problem. W sumie oprócz ogólnie
przyjętych zasad przy korzystaniu z obiektów sportowych czyli nie palenia, nie picia, nie wprowadzania zwierząt i
nie śmiecenia jest wymóg posiadania odpowiedniego obuwia. Poza tym pierwszeństwo
do korzystania ma szkoła. Od poniedziałku do piątku w godzinach popołudniowych, a w soboty i w niedziele cały dzień Orliki powinny być dostępne, bezpłatnie, dla wszystkich chętnych (z
wyjątkiem dni, kiedy organizowane są zawody szkolne). Ale teraz są
wakacje. Okazuje się, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o
pieniądze. Program rządowy był
okazało się nie do końca przemyślany. Przewidywał bowiem wybudowanie
kosztownego (około 1 mln zł) zespołu boisk i podarowania go szkole. Nie
przewidywał jednak dofinansowania w jego utrzymaniu, ale jednocześnie zakładał jego
ogólnodostępność. Utrzymanie boisk jest jednak kosztowne i szkół na nie nie stać, ograniczają więc
dostępność. No i Orliki mamy, wypasione, a jakże, ale świecą pustkami. Cieszę
się że moja młodość upłynęła w czasach, kiedy boiska i stadiony były ogólnie dostępne. Chodziło się na nie pograć w siatkówkę, powrzucać
piłkę do kosza, a nawet pograć w babingtona, jeśli chłopcy akurat nie grali w nogę. I nie
trzeba było mieć specjalnych butów i stroju sportowego.
A tak w ogóle to w planie miałam zupełnie inny temat, chociaż powiązany
z tym, a mianowicie o grach i zabawach zapomnianych do których w związku z wakacjami można by było dzieci
zachęcić, a które bardzo szczegółowo zostały opisane w piśmie Piękno
i Pasje (Nr 4-5/2014) Zachęcam
do lektury. A jak ja grałam w klasy
napiszę w następnym poście.
Myślałam,
naiwna, że na boiskach, czy placach zabaw mogłyby oprócz urządzeń
pionowych, zostać wymalowane, na stałe, gry
poziome. No ale skoro place i boiska nie są dostępne...
4 komentarze:
Anulko, z tego co wiem, w całej Polsce problem z orlikami jest ten sam. Do większości dostęp mają tylko bogate firmy i zakłady pracy, które wynajmują sobie odpłatnie godziny i rozgrywają swoje mecze. Oczywiście to jest chore i w ten sposób wydane przez państwo pieniądze, uważam, za wyrzucenie ich w błoto.
Co do placu zabaw, musiałabyś zapytać w gminie lub u sołtysa wsi. Jeśli nie spełnia warunków bezpieczeństwa, to albo wykonane tam przyrządy nie mają atestu, albo nie zostały odebrane przez inspektora budowlanego, albo...ktoś nie dostał w łapę i nie dopuścił do używalności :(
Warunki sanitarne? Ponieważ mam częsty kontakt z naszymi służbami sanitarnymi, to podejrzewam, że jakaś bardzo mądra istota z sanepidu oceniła, iż nie ma na tym placu dostępu do...wc. To też instytucja uwielbiająca absurdy, więc wszystko możliwe.
Mimo wszystko życzę szybkiego otwarcia placyku, bo szkoda dzieciaków i szkoda czyjejś pracy włożonej w to miejsce.
Pozdrawiam:)
Ewo, dziękuję za tak ciekawy komentarz. Może ktoś jeszcze napisze jak wygląda sprawa Orlików i placów zabaw w innych miejscowościach. Uważam, że to ciekawy temat. Z tego co wiem to plac zabaw, który pokazałam był już otwarty i użytkowany, a więc musiał spełniać wymogi bezpieczeństwa i sanitarne. A wracając jeszcze do Orlika to przy tym zespole 3 boisk nie ma kawałka daszku, żeby schronić się np. przed deszczem, szatni też nie ma. Chyba, że jest w szkole, ale to po przeciwnej stronie dość ruchliwej drogi.Czyżby znów ktoś nie pomyślał?
Pozdrawiam serdecznie
Ot, cała Polska rzeczywistość!
W 100% zgadzam się z Ewą - zapewne brak aprobaty od super ważnego kogoś!
Jeszcze ciekawsze jest sytuowanych placów zabaw.
Zawsze "na patelni"! Miejsca totalnie bez roślin.
Jak ewentualne znajdowały się na terenie inwestycji, zostały wycięte.
Niech nasze pociechy buziaczki do słoneczna wystawiają!
Witam Nimilijahna na moim blogu :).Ja obserwuję, że coraz więcej dzieci ma bogato wyposażone place zabaw wokół domu, ale to pozbawia ich kontaktu z rówieśnikami co w przyszłości może zaowocować trudnościami w nawiązywaniu znajomości czy w ogóle w kontaktach z otoczeniem.
Pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz