Co robiły dzieci, kiedy nie było komputerów, gier komputerowych i innych rozrywek które to urządzenie za sobą niesie, a pokoje dziecinne nie przypominały sklepu z zabawkami, na
podwórkach zaś był tylko trzepak i czasami huśtawka. Grały w klasy i nie tylko. Jest wiele zabaw i
gier, które kiedyś zastępowały dzieciom i młodzieży siedzenie przed komputerem.
Tą, którą pamiętam najlepiej to była właśnie gra w klasy. Przypomniał mi o
niej artykuł w ostatnim numerze pisma Piękno& Pasje (Nr 4-5/2014). Powyższe zdjęcie pochodzi właśnie stamtąd. I
co najważniejsze autorka dokładnie opisała zasady poszczególnych gier, a jest
ich wiele. Mnie zaś ucieszył fakt, że nareszcie jest różnica pomiędzy grą w
klasy, a grą w chłopka. Wpisując w Google hasło gra w klasy najczęściej pojawia
nam się właśnie gra w chłopka. I choć chłopek jest odmianą gry w klasy to
klasyczna gra w klasy, tak ja ją zapamiętałam wyglądała tak.
Różni się ona nieco od tej z artykułu, ale też odmian
i wersji było wiele w zależności od regionu jak i pomysłów grających. Moja wersja z jednej strony zakończona była
„piekłem” z drugiej „niebem”.
Reguły gry w klasy z tego co pamiętam wyglądały tak:
Nie muszę zaznaczać, że to gra towarzyska i potrzebnych co
najmniej dwoje graczy.
Grę rozpoczyna się od wrzucenia kamyka do odpowiedniej
klasy. Zaczynamy oczywiście od pierwszej. Kamyk w trakcie wrzucania i gry nie
może trafić na linię, ani wpaść do piekła. Również gracz skacząc nie może
nastąpić na linię. Na linię to tzw. skucha
i oddajemy kamyk kolejnej osobie, a kiedy ona skusi zaczynamy od klasy w
której my skusiliśmy. W przypadku gdy kamień wpadnie do piekła wracamy do
pierwszej klasy.
No to zaczynamy. Wrzucamy kamyk do 1-ej klasy , wskakujemy
do niej na jednej nodze i skacząc staramy się jednocześnie przesunąć kamyk do
2-giej, a następnie do 3-ej klasy i do Nieba. W niebie możemy chwilę odpocząć , a następnie znów skacząc na jednej
nodze pokonujemy razem z kamykiem kolejne klasy , aż do końca starając się aby
kamyk nie wylądował w piekle. Kolejna runda wrzucamy kamyk do drugiej klasy i
sami też musimy wskoczyć od razu do drugiej klasy i dalej tak jak przy pierwszej
rundzie. Jeśli przejdziemy wszystkie klasy kolejny etap to zmiana nogi, a
potem, znacznie trudniejsze skakanie z nogami na krzyż. Uff. Nie te lata, żeby
tak skakać, ale warto zachęcić dzieci, a nawet młodzież do tych zabaw.
Wystarczy kawałek prostego terenu. Dobrze by było, żeby takie gry wyrysowane
były na stałe na placach zabaw i boiskach, a może gdzieś są? W chłopka, którego opis jest widoczny w
zamieszczonym fragmencie artykułu też grałam, natomiast pozostałe gry ślimak,
czekolada i gra w klasy gdzie jest 9 pól
nie były mi znane, ale są ciekawe i godne polecenia.
A inne zabawy. Oczywiście skakanka i hula hop oraz gra w
gumę. Nie widuje się teraz dzieci grających
w gumę, a skakanka i hula hop to już pewnie tylko akcesoria gimnastyczek, a
szkoda. Dziś prawie w każdym ogrodzie stoi trampolina, która po pierwszym
szale, jak to z nowościami bywa, stoi pusta, a dzieci się nudzą. Może w ramach mody Vintage warto spopularyzować
te zapomniane zabawy, które poza tym, że nie wymagały prawie żadnych nakładów to były
grami towarzyskimi.
Miłego skakania :)
4 komentarze:
Jakżesz to były miłe zabawy, mamie ciężko było wieczorem zagonić nas do domu, cały czas w biegu; patrzyłam ostatnio za okno na basen pełen kolonijnych dzieci, grubych, nieruchawych, bo pan kazał wejść do wody; najchętniej spędzają czas na ręczniku z komórką w ręce; nie mam mowy, żeby ktoś za piłką pobiegał; serdeczności ślę, Anulko.
No tak Marysiu, niedługo się okaże, że boiska są zupełnie niepotrzebne. Niestety, żaden komputer nie zastąpi ruchu na świeżym powietrzu.
Pozdrawiam serdecznie
To jest dokładnie ta gra, którą i ja pamiętam. Bardzo trudno było trafić w sieci na jej opis i przypomnienie, dlatego bardzo cieszę się, że tutaj mi się udało. Dziękuję!
Dziękuję za komentarz, miło mi, że mój wpis na coś się przydał. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz