![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-esgPmfAqK2BKr4g9AOvA5n5kOuUQmAw7xJVGtxlAIa7co6RBBf7N_n0WnGNNdkXmE4YRfmH9n1KH4VFfZJ9vourZXKxwVM4s3eH3vAyf_zCd2wWksSxdS5s2gfeuGeHqhcpT1xue88kK/s200/barbari.jpg)
Tak naprawdę to nazywa się Barbari (chleb irański) pod taką nazwą jedliśmy go będąc ostatnio w Berlinie. Chlebek był puszysty mięciutki z chrupiącą skórką . Znakomity jak świeży, ale można go było mrozić i potem podawać podgrzany w opiekaczu. Smakował zupełnie jak ten prosto z piekarni. No i ten niezapomniany zapach czarnuszki i sezamu.
Nie wiem czy to co jadłam w Berlinie odpowiada dokładnie temu co powinno się kryć pod nazwą, ale smakowało wybornie więc chciałam upiec taki chlebek. Przejrzałam chyba z setkę przepisów i okazało się ze pod ta samą nazwą mogą ukrywać się różne receptury. Począwszy od składu, a skończywszy na temperaturze pieczenia. Nie mam jeszcze na tyle praktyki w pieczeniu pieczywa, żeby wiedzieć gdzie tkwi błąd, że nie jest to dokładnie to co jedliśmy będą w Berlinie, ale może metodą prób i błędów w końcu uda mi się zrobić bardzo zbliżoną wersje tego chleba.
Na razie popełniłam trzy wypieki, dwa trochę podobne , tzn. środek był mięciutki, ale skórka za gruba, powinna być chrupiąca i cieniutka. Najbardziej ten chlebek przypominał rozchodzący się po mieszkaniu zapach czarnuszki. Trzeci wypiek to totalna porażka. Oryginalnie te chlebki są długie, płaskie i lekko pofalowane. Podobne można znaleźć jako fladenbrot lub pide, Ja robiłam okrągłe, bo praktyczniejsze i bardziej podzielne. Przepis podam jak uda mi się go dopracować.
Pierwsze zdjęcie (ściągnięte z internetu) przedstawia te kupowane w Berlinie, drugie to moje wypieki :-) .
Anula
Anula
Musisz jeszcze takie podluzne zrobic :D będzie egzotycznie wygladac:)
OdpowiedzUsuń