piątek, 29 czerwca 2012

Fotorelacja ogrodowa

Kwitnący Żeleźniak


Ponieważ w chacie remontowy zastój,  natomiast ogród powoli zaczyna nabierać charakteru, parę słów i fotek o nim. Ogród to twór żywy, więc na pewno zawsze będzie się w nim coś zmieniało, i samo z siebie i z moim udziałem.  Każdy z moich ogrodów  (ten jest już 5) był zupełnie inny, ale do każdego staram się ściągnąć rośliny, które lubię, jednocześnie w dużej mierze wykorzystać to co zastałam.  W obecnym ogrodzie, oprócz kwiatów i kilku drzewek owocowych z których została jedna jabłonka, tylko ze względu na dający cień, bo jabłka są niedobre, nie zastałam nic więcej. No oczywiście były jeszcze chwasty.Można więc powiedzieć, że zaczynałam praktycznie od zera. Mój pomysł na obecny ogród to taki w stylu vintage. Jest taki nurt w modzie to czemu nie w ogrodzie.  Z roślinami i kwiatami, których kiedyś w wiejskich ogródkach było dużo, a teraz wypierają je kolorowe żwirki i posadzone w nich iglaczki. Nie lubię tego typu ogrodów, ładnie wyglądają przed supermarketem. Dla mnie kolorowe żwirki do tego kolorowa kostka ułożona we wzorki to takie ogrodowe koszmarki nowobogackich. Mój ogród to przede wszystkim  dobrze utrzymany i koszony przynajmniej raz w tygodniu trawnik. Piękny trawnik to podstawa. Na nim najlepiej prezentują się grupy kwiatów, szczególnie róże,  krzewy i drzewka. Nawet warzywniak połączony z trawnikiem wygląda inaczej. Zresztą u mnie nie ma  ścisłego podziału,  warzywa i zioła rosną często między kwiatami . Nieodłącznym elementem każdego mojego ogrodu  są naturalne kamienie (głównie piaskowiec) tworzące skarpy, murki i obwódki rabatek, albo wręcz całe rabatki. Pod kamienie daje wtedy włókninę. Małe detale bez których mój ogród byłby pozbawiony akcentu to donice z kwiatami, ziołami a czasem i warzywami (pomidorki liliputki np.) Niektóre kwiaty jak np. maciejka, bratki na rabatkach z czasem stają się brzydkie. Jeszcze szkoda ich wyrzucić, a nie wyglądają już atrakcyjnie. Donice zawsze można gdzieś ukryć i zapachem maciejki cieszyć się do ostatniego kwiatka.  Poprzednio pokazywałam pąki żeleźniaka. Tu już w pełnej krasie jego piętrowe kwiaty.


Ogród świeżutko po koszeniu, w donicy pomidorki


Juka będzie kwitła, pożółkła trawa, to miejsce po wyciętych już makach, z czasem zarośnie na zielono, a wiosną znów pojawią się maki


Dziewanna też zabiera się do kwitnienia, bardzo jestem jej ciekawa, to właśnie jeden z zapomnianych kwiatów. Posiałam też malwy, mam nadzieję, że zakwitną w przyszłym roku


Zanim opublikowałam ten post , zakwitła :)

Ogród o zmierzchu, czerwieni się róża rumba i w oddali maki, które wyrosły na kompoście, za tym usypanym wałem obsadzonym na górze czerwonymi berberysami i cyprysikami groszkowymi jest ukryty kompost. Srebrzyste drzewko to oliwnik, pięknie pachnie w czasie kwitnienia

I z drugiej strony. Ziemia wybrana spod domu pod dodatkowe pomieszczenie została  wykorzystana do utworzenia skarp i mini pagórków. Za jednym jest kompost, pod innym ukrywa się szambo.

Warzywka (jedno z czterech miejsc w których rosną) pomidorki,fasolka, selery, ogórki, cukinia oraz bób, którego na wsi już prawie nikt sadzi. A ja go bardzo lubię i zwykle mrożę. Zamrożony wkłada się do zimnej wody i wtedy idealnie schodzi skórka. Taki się gotuje .Podany z duszonymi kurkami to bardzo wykwintne danie. Można też gotować z marchewką, zamiast groszku, albo dodawać do warzyw z wody z masełkiem  i oczywiście może być  sam. 

Niestety po ostatnich deszczach kwiaty nie wyglądają już tak ładnie, tu jeszcze przed deszczem, ale i przed skoszeniem trawy
Róże




i kwiatek - Kacper :)



Owad - niegroźny :)

Dostałam go kiedyś od sąsiada, niestety śp. Który wiedząc że lubię starocie przynosił mi takie różne znaleziska.Ma odstraszać prawdziwe szkodniki :)Tak w ogóle to jest to popielniczka. Dosyć spora popielniczka.

Samo zdrowie na śniadanko
Ciemny chlebek (tym razem zakupiony) serek domowej roboty i zielenina z ogrodu (szczypiorek, rzodkiewka, rukola, czosnek) z odrobina oliwy. Pychotka! Szczególnie na upały.


Z ogrodniczym pozdrowieniem
Anula



wtorek, 5 czerwca 2012

Cieszmy się z małych rzeczy


Dwie dobre wiadomości! Jak na  moje ostatnie narzekanie to dużo. Co prawda nie  zmienia to mojego stanowiska, że  w sprawach zasadniczych i ważnych nie dzieje się dobrze w naszym kraju, i pewnie ponarzekam jeszcze nie raz, ale jak śpiewa Sylwia Grzeszczak cieszmy się z małych rzeczy.
  
W naszej wsi nie ma punktu pocztowego. Zlikwidowano. Jest coś na zasadzie agencji pocztowej, ale za granicę listu poleconego wysyłać nie można, nie można też odbierać listów poleconych , jeśli akurat  listonosz nas nie zastał. Trzeba udać się do Dukli (około12 km),  autobus jeździ raz w tygodniu (!) nie każdy ma, albo jeździ samochodem. Na szczęście pracownicy placówki pocztowej w Dukli są sympatyczni i jak się zadzwoni to następnego dnia listonosz przesyłkę przyniesie.  Do sklepu gdzie znajduje się agencja mam kawałek i to pod górkę, a z usług poczty korzystam dość często. Właśnie padał deszcz, a ja miałam do wysłania przesyłkę. Czekałam też na przesyłkę z igiełkami do filcowania. No i listonosz przyniósł mi przesyłkę. Tak z głupia frant powiedziałam. „ Szkoda, że Pan też nie odbiera wysyłek poleconych, taka pogoda iść się nie chce” . Jak to nie odbieram? Zapytał pan Listonosz. Odbieram. Zwykłe i polecone, wartościowe też, mogę sprzedać kartki  i udzielić pożyczki. Za pożyczkę dziękuję, odpowiedziałam, jak minął szok i upewniłam się że się nie przesłyszałam, i że to nie prima aprilis, ale to że będę mogła wysyłać listy po prostu z domu to super. I dlaczego wcześniej o tym nie wiedziałam? W ogóle to uważam, że skoro poczta polikwidowała liczne swoje placówki na wsiach to powinny jeździć takie pocztowe busy, gdzie można by było nadać paczkę, list, kupić kartkę, kopertę  jakieś artykuły papiernicze. Przecież w niektórych wsiach nie ma nawet kiosku z gazetami. Przydałyby się też takie amerykańskie skrzynki z wajchą, która jak podniesiona do góry do sygnalizuje, że jest coś do odebrania. Na razie jak mam przesyłkę muszę listonosza wypatrywać. A w zasadzie to nawet nie, bo mam bezpośredni telefon i jak mam przesyłkę  to dzwonię.  Wczoraj Listonosz  odebrał przesyłkę, a dzisiaj otrzymałam potwierdzenie, a także informacje, że jakbym potrzebowała koperty  to też wystarczy zadzwonić. No po prostu szok, a może to w naszej wsi jest tylko taki Listonosz.  

Uwielbiam croissanty. Takie świeżutkie, pachnące masłem, leciutkie, chrupiące, rozpływające się w ustach. Mogłabym ich zjeść nie wiem ile i oddam za nie wszystkie inne słodycze no może z wyjątkiem tiramisu i ptasiego mleczka. Takie jak lubię, w okolicy są nie do kupienia. Upiec jeszcze nie próbowałam, ale  chyba spróbuję.  Parę tygodni temu byliśmy w Berlinie i najadłam się ich do syta. Ostatnio wchodząc do Lidla poczułam znajomy zapach. Były chrupiące, pachnące, jeszcze gorące, pieczone na miejscu. Wcześniej ich nie było, bo do Lidla zachodzę zawsze jak jestem w Krośnie.  Mała rzecz a cieszy.  Szkoda że nie ma w Krośnie jakiejś małej kawiarenki, gdzie można wypić na kawę i zjeść świeżutkiego croissanta. A może jest tylko ja o tym nie wiem.

No i to są te dwie rzeczy, które  mnie ostatnio bardzo ucieszyły.

Ostatnio jestem sama w domu, remont na razie zatrzymany, mężowi przedłużył się pobyt w Berlinie. Córki go potrzebują. Rozstania są dobre, ale na chwilę. My w zasadzie nie rozstawaliśmy się przez ponad 10 lat, czyli odkąd się poznaliśmy. To najdłuższe nasze rozstanie. Zastanawiam się, kiedy ja też spakuję się  i wyjadę. Na razie czas wypełnia mi ogród, czytanie i jakieś szycie i inne drobne robótki. Przeczytałam ostatnio książkę Janusza L. Wiśniewskiego i Małgorzaty Domagalik  „188 dni i nocy”. Nie da jej się przeczytać w jeden wieczór. Nią trzeba się delektować, przeżywać, analizować. To nie powieść, gdzie akcja toczy się wartko i czytasz bo nie możesz doczekać się końca. Tą książkę czyta się tak  jakby chciało się czytać ją w nieskończoność, codziennie nowy rozdział.  Zresztą ja bardzo nie lubię jak książka, jeśli jest dobra, się kończy. Zawsze mam wtedy jakiś niedosyt. Tak było również w tym przypadku. Ale jest jakby kontynuacja w książce "Między wierszami". Nie mogę też zrozumieć dlaczego nie przeczytałam do tej pory „ Samotności w sieci” chociaż jest w naszej biblioteczce od przeszło 10 lat.  I są w niej dedykacje jakie oboje z mężem sobie zapisaliśmy.  Bo też poznaliśmy się w sieci i też byliśmy samotni. Nie wiem dlaczego nie przeczytałam jej 10 lat temu, ale czytam teraz i jestem zafascynowana i zaskoczona jak wiele rzeczy jest mi znajomych, a najbardziej żółta  koperta tyle że na Odigo. Mój obecny mąż też był w Niemczech, tyle że w Berlinie, a ja w Warszawie. „Samotność w sieci” jest więc mi podwójnie bliska.

Na koniec trochę fotek z ogrodu, biało, biało-czerwono i żółto. Niestety po ostatnich deszczach nie wyglądają już tak pięknie. Pogoda nie sprzyja też królowej ogrodów - róży. Pierwsze już nieśmiało rozwijają pąki.  Najlepiej rośnie oczywiście zielsko.






Ten kwiatek poniżej to cała historia. Nazywa się Żeleźniak. Parę lat temu udzielałam się na forum ogrodniczym. Uczestnicy forum często wysyłali sobie jakieś ciekawe rośliny. Ja też paru osobom wysłałam jakieś kwiaty i nasiona. Sama również otrzymałam m.in. właśnie tego żeleźniaka. Maleńka sadzonka przyszła w bąbelkowej kopercie Pocztą Polską i nic jej się nie stało! Widocznie nie na darmo tak właśnie się nazywa. Posadziłam ją w ogrodzie. Przyjęła się i rozrosła, a kiedy się wyprowadzałam na jakiś czas do bloków wykopałam  sadzonkę i dałam na przechowanie i rozmnożenie do koleżanki. I od zeszłego roku mam ją znów, w swoim nowym ogrodzie. W zeszłym roku sadziłam ją kwitnącą. W tym roku zakwitnie już u mnie. Na razie są pąki. Kwitnie na żółto.

http://kwiaty-ogrody.pl/?p=529 tu można przeczytać o tej roślinie. Podobno jest też miododajna i występuje w kolorze różowym. Widziałam też już nasiona firmy Legutko. 


I tak zupełnie na koniec, nowy kawałek ogródka warzywnego. Przedtem leżało tu drzewo, które zostało już poskładane w jedno miejsce, a obok góra ziemi wybrana z chaty jak robiliśmy podłogi. Ogródek wygląda bardzo dziewiczo. Po prostu zielsko nie zdążyło się tu jeszcze zadomowić.


Serdecznie Wszystkich pozdrawiam i życzę więcej ciepła i słońca :)